wtorek, 1 kwietnia 2014

Bioptron w weterynarii.

Bioptron w weterynarii.


Autor: Jacek Wielopolski


Lampa Bioptron jest dziś na wyposażeniu wielu hodowców psów, kotów, oraz lekarzy weterynarii.


Najliczniej jest używana w warunkach domowych, przez prywatnych właścicieli zwierząt domowych, i nie tylko. Na początku nie przypuszczali oni, że aż tak bardzo będzie im ona potrzebna.
Efekty naświetlań są zadziwiająco szybkie u zwierząt, i zastosowanie jest bardzo szerokie. Rewelacyjne efekty są przy leczeniu wszelkiego rodzaju ran, powstałych na skutek wygryzania, wylizywania, alergii skórnych, czy zapalenia uszu.
A zastosowanie przy różnych dolegliwościach, i czasy naświetlań stosujemy tak samo jak przy własnych chorobach.
Naświetlania Bioptron należy stosować codziennie, przez kilka, kilkanaście dni, bezpośrednio na rany, miejsca bolące, przez 8-10 minut jednorazowo, z odległości 5-10 cm od skóry. Bardzo często światłoterapia pozwala wygoić rany bez zastosowania antybiotykoterapii.
Światło spolaryzowane Bioptron skutecznie wspomaga leczenie zapalenia ucha u psów, kotów i innych zwierzaków. Kiedy na skutek długotrwałego zapalenia kanału usznego zostaje on całkowicie zasklepiony naroślami, należy je usunąć. Po zabiegu należy naświetlać uszy po 8 minut, z odległości 8-10cm bezpośrednio na odkryte rany. Po 2-3 tygodniowym naświetlaniu w 100% dochodzi do całkowitego zabliźnienia ran i odzyskania sprawności kanału słuchowego.
Lampa Bioptron leczy wrzody rogówki pourazowe, oraz powstałe na skutek ciągłego drażnienia oka rzęsami. Zaleca się usunięcie dodatkowych rzęs, i naświetlanie odsłoniętego oka przez 8 minut. Oczy wracają do pełnej sprawności.
Leczenie lampą Zepter zapalenia gardła, krtani i nosa psów i kotów jest wyjątkowo skuteczne, i może ograniczać się do monoterapii. Naświetlamy po 8 minut, z odległości 10cm, do czasu ustąpienia dolegliwości.
Rany pooperacyjne związane ze sterylizacją, kastracją, amputacją, i innymi zabiegami powstałymi np. na skutek zmian nowotworowych naświetlamy po 8min do wygojenia ran.
Naświetlania Bioptronem przyspieszają proces mineralizacji kości po złamaniach, szczególnie jeżeli rozległość obrażeń nie zezwalają na chirurgiczny zabieg.
Otarcia i rany powierzchowne u koni używanych pod siodło i do prac polowych, ochwat kopytowy, zapalenia ścięgien, zapalenie wymienia u krów idealnie poddają się światłoterapii Zepter. Bardzo łatwo można wyleczyć przy pomocy światła Bioptron rany pod skrzydłami ptaków, ropnie stóp u świnek morskich, ropnie zębów, i zapalenie worków magazynowych u chomików. Wiele gatunków bardzo chętnie poddaje się leczeniu jak żółwie, legwany, szczury i myszki.

Sprząntanie psich odchodów - pomysł na biznes

Sprzątanie psich odchodów - pomysł na biznes


Autor: Eryk Grzeszkowiak


Sprzątanie jest branżą, w której można osiągnąć bardzo wysokie zyski, pod warunkiem działania w zakresie usług, które znajdują odbiorców, a konkurencja nie jest zbyt duża. Taką usługą może być firma sprzątająca psie odchody. To pomysł na biznes, który z pewnością spotka się z pozytywnym odbiorem klientów.


Odchody psów to problem praktycznie każdego polskiego miasta. Nie jest to zaskakujące, gdy przemnoży się liczbę posiadanych psów i liczbę rodzin w danym mieście. Wynik mówi jasno – większość rodzin posiada psa, który jest co najmniej 2 razy dziennie wyprowadzany na spacer, na którym się załatwia. Owszem – według najnowszych przepisów, osoba wyprowadzająca psa jest zobowiązana po nim posprzątać, jednak niewiele osób się tym zajmuje. Ryzykując mandat, nie podejmują się tej czynności, oddalając się szybko z miejsca „zdarzenia”. Efekt może być tylko jeden – miasta, w których ilość psich odchodów można liczyć w tonach. W tym momencie warto dodać – zgodnie z przepisami prawa, za utrzymanie terenu w czystości, odpowiedzialny jest jego właściciel. Obowiązek sprzątania po psie spoczywa na właścicielu, obowiązek dbania o teren, na który wyprowadzanie są psy, spada na jego właściciela.

Problem psich odchodów zalęgających na ulicach polskich miast jest bardzo istotny i coraz częściej poruszany. Z tego między innymi powodu można liczyć, ze zainteresowanie takimi usługami znacznie wzrośnie. Szansa na udany biznes jest więc bardzo duża. Polacy coraz większą uwagę zwracają bowiem na czystość rejonu, w którym przebywają, mieszkają i w pełni popierają tego typu usługi, dzięki którym ich „mała ojczyzna” jest czysta i bezpieczna – nie można bowiem zapominać o olbrzymiej ilości bakterii znajdujących się w psich odchodach. Bakterii, które mogą spowodować poważne problemy zdrowotne.

Sprzątanie psich odchodów nie byłoby możliwe bez specjalistycznego sprzętu. Najlepszym i najbardziej polecanym jest specjalny odkurzacz napędzany silnikiem spalinowym i wyposażony w worek na odchody. Odkurzacz niewielkiej wagi można nosić na plecach, ale o wiele lepszym pomysłem jest zamontowanie go na niewielkim pojeździe. Idealnie do tego celu nadaje się skuter lub quad, choć i rower byłby odpowiednim pojazdem.

Koszty

Koszt zakupu urządzenia to około 7 tysięcy złotych, zakup pojazdu – kolejne 2, 3 tysiące. Inwestując około 10 000 zł, można rozpocząć bardzo interesującą i zyskowną działalność gospodarczą. Rzecz jasna – konieczna jest reklama. W tego typu działaności najprościej zgłosić się do spółdzielni mieszkaniowych, zarządców terenów zielonych i zaproponować swoje usługi. Oczywiście istnieje bardzo duża szansa na podjęcie stałej współpracy – sprzątanie psich odchodów trzeba regularnie powtarzać. Możliwości urządzenia pozwalają poszerzyć zakres usług o sprzątanie innych śmieci – moc urządzenia umożliwia sprzątanie nawet puszek.

Niewielka inwestycja, odrobina starań i można cieszyć się przynoszącą dochody działalnością gospodarczą. Nawet nie posiadając takiej gotówki, śmiało można spróbować pozyskać ją w postaci dotacji z urzędu pracy. Firmy działające w tej branży to wciąż nowość, wniosek o dotacje z pewnością więc zostanie oceniony pozytywnie i spotka się z akceptacją. Środki wypłacane z urzędu pracy powinny wystarczyć na wszystkie wydatki związane ze startem firmy.

Warto spróbować – popularność takich usług będzie rosła z roku na rok, działanie dzisiaj pozwoli szybko zbudować dochodową i znaną na rynku firmę, a więc wyprzedzić ewentualną konkurencję. Oczywiście swoją działalność można na bieżąco rozszerzać. Popularne jest na przykład wypożyczanie takich urządzeń. Decydując się na tego rodzaju działalność, trzeba jednak pamiętać o jej sezonowości. Owszem, psy brudzą codziennie, jednak nie można liczyć na zamówienia w okresie zimowym, gdy wszystkie zabrudzenia są pod śniegiem. Na okres zimowy warto wiec poszukać innego zajęcia. Sezon sprzątania psich odchodów będzie raczej trwać od wiosny do jesieni – w tym okresie można jednak liczyć na sporo zamówień i całkiem interesujące zyski. Biorąc pod uwagę niewielką konkurencję i ogromne zapotrzebowanie na tego typu usługi, w zasadzie nie ma nad czym się zastanawiać – sprzątanie psich odchodów to doskonały pomysł na biznes.

Dlaczego psy wyją? Czyli o strachu przed samotnością.

Dlaczego psy wyją? Czyli o strachu przed samotnościa.


Autor: darekm


Tytułowe pytanie przyszło mi wczoraj na myśl, ale w żaden sposób nie potrafiłem poradzić sobie z nim samodzielnie. Teorie rodzące się w mojej głowie były coraz to bardziej głupie i niedorzeczne, co jednak nie powstrzymało mnie, a jedynie zachęciło do zagłębienia się w temat. Z pomocą przyszedł internet i oto co się dowiedziałem.


Na pierwszy ogień weźmiemy psy (jakkolwiek niezręcznie to zabrzmiało), które rozpoczynają swoje koncerty słysząc dźwięk syreny karetki pogotowia, straży pożarnej czy policji. Dość częstą hipotezą stawianą przez internautów jest jakby pies dzięki swojemu wyczulonemu słuchowi cierpiał słysząc niski ton syreny. Hmmm, mówiąc szczerze takich teorii nawet nie chciało mi się czytać do końca, ponieważ widząc mojego psa wyjącego do syreny straży pożarnej nie wygląda on na cierpiącego z tego powodu (szczerze mówiąc mój pies to błazen na kółkach i wygląda to raczej komicznie).

Kolejną teorią jest, że syrena kojarzy się psiakom z wyciem innych psów i jest sygnałem zachęcającym do polowania. Ludzie argumentowali takie stanowisko zachowaniem wilków, których psy są bliskimi krewnymi, a które to tak „umawiają się” na polowania. Być może, ale po raz kolejny wydaje mi się, że mój pies jest raczej idealną ofiarą niż myśliwym. Prawdopodobnie słysząc o polowaniu podkuliłby ogon... a raczej kikut (bo to bokserek) i nie odzywał za dużo.

No i wreszcie szalona teoria, która najbardziej mnie przekonuje. Mówi ona, że takie natężenie dźwięków wywołuje u psa odruch, który ten nie do końca może kontrolować, więc wyje. A że mój pies na masę takich niedorzecznych dziwactw (np. drapany po brzuchu zaczyna ruszać nogą…) jestem skłonny przychylić się do tej tezy.

Psy wyją jeszcze w innych sytuacjach i te sytuacje wydają się na tyle poważne, że nie mogę pozwolić sobie na pominięcie tego tematu. Myślę tutaj o sytuacji, kiedy właściciel opuszcza mieszkanie i pies zostaje sam. Zdarza się wówczas, że zwierzak potrafi wyć, szczekać, demolować mieszkanie lub przestać jeść. Lekarze weterynarii i behawioryści są zgodni, że takie zachowanie u psa spowodowane jest lękiem przed samotnością, które mógł nabyć poprzez niewłaściwą socjalizację, za wczesne odebranie od mamy lub traumatyczne przeżycie w pierwszych tygodniach życia. Nieświadomy właściciel może do tego pogłębić ten stan rzeczy.

Psiak cierpiący na lęk przez samotnością jest bardzo łatwy do zdiagnozowania nie tylko dzięki zniszczonym meblom, pogryzionym butom czy wielogodzinnemu zawodzeniu w czasie nieobecności właściciela. Pies taki zachowuje się słodko, ponieważ chce być cały czas blisko swojego pana, potrafi chodzić za nim krok w krok, a także nie potrafi pogodzić się ze straceniem go z oczu.

Chcąc mieć zdrowego psychicznie psiaka, powinniśmy podjąć kurację polegającą na odseparowaniu go od Nas. Co to znaczy? Bardzo prosto – oswajanie go z samotnością. Krótkie wyjścia z mieszkania (bez psa oczywiście) bez czułych pożegnań i przywitań jeżeli pies jest niespokojny. Nauczenie psa, że nie może chodzić za właścicielem krok w krok i wysyłanie go „na miejsce”, gdy to robi. Jeżeli pies z nami śpi zakończenie tego zjawiska (a wiadomo, że właściciele psów dzielą się na tych, którzy pozwalają psu spać w łóżku i na takich, którzy się do tego nie przyznają). Może spać w tym samym pomieszczeniu, ale nie z nami.

Jeżeli powyższe działania nie przyniosą wymiernych efektów warto skontaktować się z weterynarzem, który pomoże w leczeniu.

niedziela, 30 marca 2014

Ochrona zwierząt

Ochrona zwierząt


Autor: Paweł Sieńko


Przepisy dotyczące ochrony zwierząt w Polsce na tle innych krajów Unii Europejskiej. Przegląd aktów prawnych regulujących sytuację zwierząt oraz porównanie ich z rozwiązaniami z innych krajów.


Ustawa o ochronie zwierząt

W Polsce ochrona zwierząt jest regulowana przez ustawę o ochronie zwierząt z 1997 r. wraz z późniejszymi zmianami oraz poprzez akty wykonawcze poszczególnych ministerstw. Ustawa o ochronie zwierząt zawiera szereg szczegółowych przepisów opisujących jak powinien wyglądać transport, ubój czy rozród zwierząt rzeźnych. Ustawa reguluje również status prawny zwierząt domowych, w tym psów i kotów.

Prawa zwierząt

Ustawa podkreśla, że zwierzę nie jest rzeczą i jest zdolne do odczuwania bólu. Intencją ustawodawcy było zmniejszenie cierpienia zwierząt rzeźnych i hodowlanych oraz zapewnienie odpowiednich warunków życia dla zwierząt domowych.

W ustawie są również ustalone kary dla osób znęcających się nad zwierzętami - do 2 lat pozbawienia wolności.

Lista ras agresywnych

Rozporządzenie Ministra spraw wewnętrznych i administracji określa jakie wymogi należy spełnić, aby móc hodować psy ras agresywnych. Trzeba przejść badania psychologiczne oraz mieć możliwość zapewnienia odpowiednich warunków bytowych dla psa należącego do takiej rasy.

Wywóz psa za granicę

Pies za granicę może się udać tylko wtedy, jeżeli będą spełnione wymogi dotyczące wwozu psa do danego kraju. W większości krajów Unii Europejskiej wystarczy aktualne szczepienie przeciw wściekliźnie. Co ważne pies musi posiadać paszport oraz chip identyfikacyjny. W Wielkiej Brytanii i Szwecji obowiązują oddzielne, ostrzejsze przepisy.

Podsumowanie

Polskie prawo dotyczący ochrony zwierząt nie wyróżnia się na tle innych krajów UE - zasadniczo daje dobrą ochronę zwierzętom. Mimo nacisków grup rolników i myśliwych, nie wprowadzono do Ustawy o ochronie zwierząt nacisków osłabiających ochronę zwierząt.

Co to jest MLM?

Co to jest MLM?


Autor: Ireneusz Kazimierczak


MLM (Multi Level Marketing) to system marketingu sieciowego. Jest to najbardziej skuteczna i najszybciej rozwijająca się forma sprzedaży na świecie. Jednocześnie stwarza możliwości uzyskiwania dodatkowych dochodów dla setek tysięcy osób.


Dla ambitnych, wytrwałych i rozumiejących proste zasady tego systemu jest on nieograniczonym źródłem dochodów i możliwości. MLM polega na budowaniu swojej struktury sieciowej. Wszyscy zaczynają tak samo, w tym samym miejscu planu marketingowego i liczy się dla Ciebie obrót towarowy grupy osób znajdujących się pod Tobą. Nie wszyscy klubowicze w Twojej strukturze podejmą się budowania własnej grupy (większość chce korzystać tylko z produktów), musisz więc szukać liderów takich jak Ty, by szybciej zbudować swój biznes.

Największą uwagę w MLM należy zwracać na produkt, który jest Twoim narzędziem pracy. Musi on być zbywalny, mieć bardzo dobrą opinię, przydatność, która satysfakcjonuje konsumentów i gwarantuje, że będą przez lata korzystali z niego jako produktu o wysokiej i sprawdzonej przez siebie jakości. Bardzo ważny jest też sposób wynagradzania liderów firmy i plan marketingowy. Liderzy otrzymują wynagrodzenie z 3 lub 5 źródeł (nie musisz w tym planie wykonywać sprzedaży bezpośredniej, jeśli jej nie lubisz), a biznes ten jest w wielu firmach dziedziczny. To dla wielu osób jest bardzo ważne! W MLM dzielisz się z przyjaciółmi informacją o firmie, o jakości oferowanych produktów oraz o ich przydatności dla zdrowia i to jest jedyne „sprzedawanie“ (jeśli nie lubisz sprzedaży bezpośredniej) w całym tym interesie. Sponsorujesz osoby i uczysz je, jak mają robić to samo, co Ty. Sponsorowanie jest tym, co sprawia, że biznes w marketingu wielopoziomowym rozwija się w bardzo szybkim tempie. I co bardzo ważne, nie ma tu granic i możesz działać na całym świecie.

Tutaj to Ty jesteś szefem! Firmy z reguły oferują współpracę bez ryzyka, przy minimalnych kosztach inwestycyjnych, za to gwarantują uzyskiwanie dochodów, proporcjonalnych do zainwestowanego czasu i energii.

„Nie ma żadnego usprawiedliwienia, by nie stać się wielkim“ - Tom Peters.

Pies na granicy

Pies na granicy


Autor: Ulryk Wilk


Karma dla psów, spacery, tresura, zabawa i ćwiczenia – z tymi zagadnieniami mierzą się celnicy. Nie wszyscy - ci, którzy mają szczęście pracować z psami.


Pracuje sześć-siedem lat. Po tym czasie przechodzi na emeryturę. Pracodawca zapewnia mu opiekuna, dach nad głową i jedzenie. Opiekun to urzędnik celny, dach nad głową – specjalny wybieg, a jedzenie – odpowiednia karma dla psów. Sam pracownik natomiast jest psem tropiącym przemyt na granicy.

Przedwojenne początki

Wszystko zaczyna się w pierwszym miesiącu działania Straży Granicznej, a więc w kwietniu 1928 roku. Ośmiu funkcjonariuszy zostaje wówczas skierowanych na kurs tresury psów do Poznania. Pierwsze psy pojawiły się więc na naszej granicy ponad osiemdziesiąt lat temu. Razem z nimi zagadnienia związane z ich utrzymaniem – pod uwagę musi być brane miejsce do mieszkania, opieka, karma dla psów czy potrzeby fizjologiczne.

Spośród wielu ras, najlepszym psem do służby jest owczarek niemiecki. Ta kwestia pozostaje niezmienna od lat. To rasa najbardziej uniwersalna. Owczarki są wytrzymałe, szybkie i silne. Oprócz tego mają świetny węch i słuch, są cięte i nie ufają obcym. Ich przywiązanie do przewodnika sprawia, że niełatwo je zmylić i zbić z tropu. Obok owczarków pojawiają się także inne rasy, na przykład sympatyczne na pierwszy rzut oka labradory.

Praca jako przywilej

Praca z psem traktowana jest przez wielu celników jako wyróżnienie. Zamiast samodzielnie wchodzić pod brudne samochody czy przeszukiwać pociągi w poszukiwaniu papierosów, mogą liczyć na pomoc zwierzęcia. Jednak służba stawia im także wymagania. Opiekun musi więc codziennie psa pielęgnować i utrzymywać w czystości jego kojec (np. zagrodę w ogródku, o powierzchni kilkunastu metrów). Ekwipunek psa powinien zawsze być w dobrym stanie. Także karma dla psów musi być odpowiednia. Oprócz tego przewodnik ma obowiązek doskonalić umiejętności zarówno swoje, jak i swojego podopiecznego. W sumie – sporo pracy.

Zanim opiekun otrzyma zwierzę, musi przejść przez sito selekcji sprawdzające jego predyspozycje. Osoba taka powinna cieszyć się dobrym zdrowiem, lubić zwierzęta i pracę z nimi oraz mieć cierpliwość pozwalającą na tego rodzaju pracę. Czasem pod uwagę bierze się też możliwości trzymania psa przy domu.

Jaki pies, jaka praca

Podobnie jest zresztą z samymi psami. Nie każdy nadaje się bowiem do służby. Psy muszą spełniać określone wymogi psychiczne i fizyczne. Komisja przy sprawdzaniu i kwalifikowaniu psów do celów służbowych ocenia wiek, budowę i stan zdrowia psa. Przeprowadza także testy pozwalające określić psychiczne i fizyczne predyspozycje psa do służby. Za najwłaściwszy wiek do szkolenia przyjmuje się 12-18 miesięcy.

Czym, oprócz pochłaniania kolejnych dostaw karmy dla psów, zajmują się pracujące na granicy zwierzęta? Po pierwsze – tropią tych, którzy nielegalnie przekraczają granicę. Po drugie – bezpośrednio ścigają przestępców. Po trzecie – eskortują, pilnują, wąchają. Po czwarte wreszcie – poszukują przemycanych towarów, nie tylko papierosów czy alkoholu, ale także narkotyków.

Czym kierować się przy wyborze pupila?

Czym kierować się przy wyborze pupila?


Autor: Dżasta


Wybór pupila, czyli najlepszego przyjaciela na wspólne lata nie jest prosty. Na samym początku należy odpowiedzieć sobie na kilka pytań.


Pierwszym z nich jest ustalenie czy zależy nam na zwierzęciu, z którym będziemy mogli codziennie wychodzić, podróżować, a nawet uprawiać sport, czy też wolimy takie zwierzę, które będzie czekało na nas w domu i cieszyło nasze oczy jako piękna ozdoba.


Przy decyzji o kupnie zwierzęcia domowego powinniśmy wziąć również pod uwagę parametry naszego mieszkania. Mając dom z dużym ogrodem nie mamy właściwie ograniczeń, jeśli jednak mieszkamy w niewielkim mieszkaniu w bloku, nasza decyzja powinna być dobrze przemyślana.


I w tym momencie rodzi się kolejne pytanie czy nasz pupil będzie potrzebował dużo ruchu, codziennych spacerów i będzie miał do tego towarzysza, czy też będzie musiał zostać w domu na długie godziny podczas naszej nieobecności?


Jeśli odpowiedzieliśmy sobie na powyższe pytania, możemy przystąpić do zakupu. Na samym początku szukamy informacji o sklepach dla zwierząt, hodowcach (jeśli pragniemy, by nasz pupil miał rodowód) bądź schroniskach, jeśli chcemy polepszyć los pozostawionego zwierzaka. Następnie odwiedzamy sklep zoologiczny, w którym kupujemy karmę, domek lub budę, smycz, legowisko, akcesoria potrzebne przy pielęgnacji.
Wybierając rybki należy pamiętać o akwarium dopasowanym wielkością do ilości rybek, które będą w nim mieszkały, potrzebnych filtrach, odpowiedniej karmie. Jeśli zdecydowaliśmy się na szczura lub myszy, również powinniśmy zaopatrzyć się w odpowiednie akwarium, które będzie dla niego azylem spokoju w naszym domu. Warto wspomnieć, iż miejsce (domek, legowisko), gdzie nasze zwierzątko będzie odpoczywało powinno być ustronne i wyciszone.


Dla właścicieli lubiących śpiew ptaków takim, którzy mają miejsce na sporą klatkę polecam wybór kanarka lub papugi, jeśli chodzi o te ostatnie, to bardzo lubią mieszkać parami i na pewno odwdzięczą się za poświęconą im uwagę.
Dla miłośników zwierząt futerkowych, którzy nie są alergikami, dobrą decyzją będzie nabycie chomika czy tez królika, ponieważ nie zajmują dużo miejsca, a są dobrymi przyjaciółmi dzieci, którym dorównują energią.


Pewnie najbardziej wymagające pod względem opieki i pielęgnacji będą koty i psy. Dla pierwszych najważniejsze jest miejsce, w którym mieszkają, są indywidualistami i nie zawsze podporządkują się domowym zasadom. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że z żadnym pupilem nie odpoczywa się tak przyjemnie, gdy leży na naszych kolanach i mruczy. Kotu wystarczy miska mleka, dobra karma, np. Whiskas i kuweta ze świeżym żwirkiem. Na pewno nie wzgardzi głaskaniem - im więcej, tym lepiej!
Psy od dawna uważane są za najlepszych przyjaciół ludzi. Uwielbiają biegać, bawić się z dziećmi, są również wdzięcznymi towarzyszami osób starszych i chorych. Podobno najbardziej kochane i oddane człowiekowi pochodzą ze schronisk. Odwdzięczają się za ratunek, lepsze życie. Karmiąc je odpowiednią karmą, taką jak np. Pedigree, zapewnimy im zdrową, lśniąca sierść i zbilansowaną dietę.


Nieważne jakie zwierzę wybierzemy, każde należy szanować, dobrze traktować i opiekować się nim, wtedy w pełni zasłużymy na jego bezgraniczną i bezinteresowną miłość.

sobota, 29 marca 2014

Dla ciekawych świata - żwąchać cukrzycę

Dla Ciekawych Świata - Zwąchać cukrzycę


Autor: Danuta Maria Roszkowska


Czuły węch psów jest przez ludzi wykorzystywany do różnych ce­lów, także naukowych. Podejrze­wa się, że czworonogi te potrafią wyczuć w moczu nowotwory oraz stwierdzić, że u człowieka, którym się opiekują, wystąpi za chwilę atak padaczki.


Teraz naukowcy z Uni­wersytetu w Belfaście sprawdzają, czy psy potrafią wywęszyć cukrzy­cę. Dr Deborah Wells wspomina o anegdotycznych jak dotąd opowie­ściach o psach będących w stanie wyczuć spadek cukru we krwi wła­ściciela. Wells i dr Shaun Lawson z Uniwersytetu Lincolna otrzyma­li z Diabetes UK grant w wysokości 10 tysięcy funtów na sfinansowanie rocznych badań nad psią detekcją cukrzycy. Naukowcy czekają na 100 ankiet wypełnionych przez chorych na cukrzycę typu 1. Sondaż jest pro­wadzony za pośrednictwem Inter­netu. Gromadzą też nagrania psów reagujących na hipoglikemię opie­kuna. Będą one szczegółowo anali­zowane pod kątem zmian w zacho­waniu psa i ewentualnego wzrostu czujności. Obecnie w Wielkiej Bry­tanii jest parę osób próbujących tre­nować psy do wykrywania hipoglikemii, brakuje jednak dowodów na­ukowych, które by potwierdziły, że jest to możliwe. Dr Wells twier­dzi, że badania jej zespołu pomo­gą w skonstruowaniu sztucznego nosa, który reagowałby zarówno na wzrost, jak i spadek cukru we krwi.

Samojed diabetyk

Istnieje wiele czynników predyspo­nujących do wystąpienia cukrzycy u zwierząt. Pierwszym z nich jest rasa. Niektóre psy, takie jak: samojedy, sznaucery miniaturowe, pudle miniaturowe i mopsy mają większe predyspozycje do pojawienia się tej choroby. W przypadku kotów naj­bardziej predysponowane są koty birmańskie. Kolejnym czynnikiem jest płeć. U suk cukrzyca występuje dwa razy częściej. Natomiast wśród kotów zwiększone ryzyko wystą­pienia tej dolegliwości obserwuje się u kastrowanych samców. Rów­nież wiek ma wpływ, najwięcej za­chorowań obserwuje się u zwie­rząt ośmioletnich. Wiadomo także, że osobniki z nadwagą mają więk­sze tendencje do rozwoju cukrzycy. Gwałtowne zmiany poziomu hor­monów, towarzyszące np. cieczce u suk lub spowodowane poda­waniem leków, mogą doprowadzić do wystąpienia tego schorzenia.

Czego uczy pies?

Pomników upamiętniających osoby znakomite i dostojne mamy w Pol­sce dostatek, ale czy nie brakuje nam czasem przedstawienia mniej do­stojnego, mniej poważnego? Pies to­warzyszy nam od zarania dziejów. Pomaga, ochrania, bawi, wzrusza - jest po prostu przyjacielem - czę­sto bywa, że najlepszym. Ofiarowu­je nam całkowite oddanie, zupełnie bezinteresownie obdarza nas swoją miłością i przywiązaniem. Cóż mo­żemy dać w zamian? Możemy. Przede wszystkim nauczyć się, że można cieszyć się bezinteresownie, moż­na być szczęśliwym tylko dlatego, że ktoś lubiany, kochany - jest w po­bliżu. Można radować się niezmier­nie na sam widok osoby znanej, czy na dźwięk jej głosu. Tego wszystkie­go uczy nas „Pies Szczęśliwy" - czy­li pies kochany i pielęgnowany przez większość z nas. W Muzeum Kapitolińskim znajduje się posąg z brą­zu /V-wiek p.n.e. / przedstawiający wilczycę karmiącą Romulusa i Remu­sa, legendarnych założycieli Rzymu. W Kazimierzu nad Wisłą mieszkań­ców i turystów wita pies rasy wielo­rakiej. Pokazuje, że tu, w Kazimierzu, znajdzie się miejsce dla wszystkich, także dla takich powsinogów jak ON. W Krakowie pies - wierny przyjaciel Dżek, który nie potrafił zapomnieć nawet wtedy, kiedy jego pan odszedł do lepszego ze światów - doczekał się swojego upamiętnienia w brą­zie. W Białymstoku na plantach wita spacerowiczów posąg psa Kawelina.

Autorką pomnika „Psa Szczę­śliwego" rasy golden retriver jest Bogna Czechowska

W przypadku tej rasy, główną cechą jego charakteru jest chęć sprawiania przyjemności właścicielowi. Ma ła­godny charakter, szybko się uczy, często szkoli się przedstawicieli tej rasy do opieki nad niepełnosprawny­mi. Jeśli odpowiednio wykorzystać jego energię i chęć do pracy, wtedy naprawdę czuje się szczęśliwy. Na­wet w podeszłym wieku ciągle chce się bawić i z radości wita przyby­szów wesołym machaniem ogona, a co chyba najważniejsze, jest nadzwy­czaj oddanym towarzyszem, bar­dzo przyjaźnie odnosi się do dzieci, jest życzliwie nastawiony do całego świata. A więc do serca przytul psa... albo jego pomnik.

Jeż w mikroskali, czyli zastempstwo dla kota lub psa

Jeż w mikroskali, czyli zastępstwo dla kota lub psa


Autor: Marta Krysiak


Jeż afrykański to bardzo ciekawy i oryginalny przyjaciel. Jeśli zdecydujemy się na posiadanie tego małego ssaka, musimy dowiedzieć się, jak sprawować nad nim opiekę. Wbrew pozorom, jeż afrykański nie jest wymagającym zwierzęciem jeśli chodzi o warunki zamieszkania.


Jeżyki afrykańskie żyją od 5 do 8 lat. Długość, którą osiągają dorosłe osobniki, to 15cm. Są to bardzo przyjacielskie zwierzątka. W zasadzie nie gryzą. Jednak może zdarzyć się, że niektóre z okazów mniej lubią pieszczoty i nasze towarzystwo. Wtedy trzeba się z tym pogodzić. i nie zmuszać ich do kontaktu z nami.

Brak futerka czy piór u jeżyków może być zaletą i sposobem posiadania zwierzaczka przez osoby chore na alergię.
Nic nie unosi się w powietrzu, a my nie musimy walczyć z przykrym zapachem.

Jeśli mamy już jakieś zwierzątko, to nie ma w tym najmniejszego problemu. Jeż za pomocą swoich kolców może obronić się np. przed kotem, kłując go i strosząc kolce. To czyni go wręcz nietykalnym. Powinniśmy zastanowić się, czy jeżyk będzie odpowiednim pupilem dla naszych dzieci, czy nie są za małe na posiadanie takiego przyjaciela, gdyż branie na ręce jeża wymaga ostrożności i pewnej wprawy.
Jeżyk w ciągu dnia odpoczywa, a zaczyna być aktywny wieczorem.

Odpowiednim lokum dla jeża afrykańskiego będzie akwarium lub terrarium. Powinno być w miarę duże, tak aby jeż czuł się w nim swobodnie, żeby mógł swobodnie biegać. Czym więcej jeżyk ma miejsca, tym lepiej dla jego zdrowia i samopoczucia.

Jeż afrykański - co może wydać się trochę dziwne - żywi się kocią karmą. Do diety jeża dodajemy świeże warzywa i owoce np. jabłko, rzodkiewkę, ogórka czy truskawki.
Opiekując się jeżem, musimy pamiętać, aby nie podawać mu ludzkich słodyczy, marchwi, cebuli, papryki, kukurydzy, winogron, ananasa, orzechów i suszonych owoców.

Psy na wagę złota

Psy na wagę złota


Autor: Katarzyna Bonatowska


Wiemy, że to co nie udaje się lekarzom z powodzeniem realizowane jest przez czworonogi. Mowa o dogoterapii (znanej tez jako kynoterapia), czyli takim współdziałaniu psa i człowieka, które uczy, koi, leczy i wzmacnia.


Przywołajmy przykład: dziecko zamknięte w sobie i bez kontaktu z otoczeniem w wyniku obcowania z psem (codziennie 8 godzin) otwiera się i zaczyna mówić już po 3 dniach terapii. O takich pięknych chwilach wiedzą wszyscy ci, którzy na co dzień zajmują się dogoterapią.

To metoda uniwersalna – z jednej strony pies może być wykorzystywany w ćwiczeniach mających na celu przywrócenie sprawności dziecka, z drugiej bezpośredni kontakt z psem rozwija sferę emocjonalną, motywację do pracy czy wysiłku intelektualnego. Ocenia się, że dogoterapia jest jedną ze skuteczniejszych metod rehabilitacji. Pies działa jak zapalnik, zachęcając do wysiłku. Stymuluje zmysły i ćwiczy koncentrację. Działa kojąco, odprężająco i wyciszająco. Dlatego specjalnie wyszkolony pies jest na wagę złota w terapii dzieci z autyzmem, Zespołem Downa, dzieci po amputacjach, z zaburzeniami koordynacji ruchowej, chorych na serce, upośledzonych umysłowo. Pies taki jest pomocny też w zajęciach z dzieckiem mającym trudności z mówieniem, z wadą słuchu czy z dyslekcją. Dzięki nawiązaniu tej jedynej w swoim rodzaju nici porozumienia pomiędzy dzieckiem chorym czy niepełnosprawnym a psem terapeutą obserwuje się obniżenie ciśnienia tętniczego krwi czy wyciszenie emocji.

Dlatego dogoterapię stosuje się od lat i z powodzeniem w wielu krajach. Prekursorem są Stany Zjednoczone: to tutaj dr Boris Levinson - psychiatra zajmujący się leczeniem dzieci autystycznych - w 1964 roku zapoczątkował pracę badawczą dotyczącą terapii z użyciem zwierząt domowych. W Polsce terapia z udziałem psa jest stosowana od 1987 r., w 2004 r. powołano Polski Związek Dogoterapii. Dodajmy, że dzień 15 czerwca obchodzony jest jako Ogólnopolski Dzień Dogoterapii.

Jednak nie wszystkie rasy psów nadają się do tej odpowiedzialnej służby. Muszą być bezpieczne, społeczne i posłuszne. Muszą chcieć współpracować nie tylko z przewodnikiem (trenerem), ale też z dzieckiem (osobą trzecią). Czworonogi muszą być przyjazne, mądre oraz posłuszne. I cierpliwe pomimo stresu, zmęczenia czy ponadprzeciętnego głaskania ich sierści przez małe raczki. Dlatego tresura psa terapeutycznego jest czasochłonna (trwa nawet ok. 1,5 roku) i bardzo mozolna. Psa zabiera się np. do centrów handlowych, gdzie wykonuje się z nim określone ćwiczenia w zgiełku, a często w obecności zaciekawionych przechodniów. Czy i jak pies poradzi sobie z realizacją komend typu „siad”, „zostań”, „do nogi”, czy „zostań, waruj” w otoczeniu gapiów i wszechogarniającego hałasu - oznacza, jak szybko trafi do dzieci w przedszkolu czy szpitalu. Oczywiście szkoleniu podlegają także opiekunowie i właściciele tych czworonogów. Niestety wszystkie placówki edukacyjne czy medyczne są otwarte na tego typu metody: nie chcą wpuszczać psów na oddziały, bojąc się zarazków. To nieprawda, ripostują znawcy tematu: psy te są na tak wysokim poziomie sanitarnym (myte, odrobaczane etc.), że nie stanowią zagrożenia. A wręcz przeciwnie - same są narażone na bakterie.

Pies terapeuta może też z powodzeniem „służyć” w przedszkolach, szkołach czy klubach malucha. Tam organizowane są zajęcia z wykorzystaniem przeróżnych ćwiczeń np. rozwijających koncentrację i uwagę, dużą/małą motorykę dzieci czy komunikację werbalną oraz zmysły. Przede wszystkim zaś sama obecność czworonoga; jego dotykanie, przytulanie czy patrzenie w mądre psie oczy jest ważne. To piękna i niezapomniana chwila. Cenna chwila.

Rok 2012 - eutanazja dla świata

Rok 2012 - eutanazja dla świata


Autor: Natalia Julia Nowak


Najbardziej pesymistyczny artykuł, jaki kiedykolwiek napisałam. Depresja, dekadentyzm, apokaliptyczne klimaty oraz rozpacz z powodu utraty suwerenności.


Dawno, dawno temu, w tak zwanych lepszych czasach, istniały na świecie pewne wartości. Państwa były silne i niepodległe, a ich mieszkańcy - dumni ze swojego pochodzenia oraz skłonni do obrony swoich Ojczyzn. Rodziny były zdrowe, pełne i szczęśliwe, ludzkie życie znajdowało się pod ochroną, obyczaje stały na wysokim poziomie, wszystko kwitło i maiło się jak na pogodnym pejzażu. Ale potem coś się zadziało i rzeczywistość trafił szlag.

Wszelkie wartości zostały zabite - zamordowano je bez litości, a przecież rzeczom martwym nie można przywrócić życia. Zjawiska, które były dobre i cenne, najzwyczajniej w świecie umarły, więc już nikt nigdy ich nie zobaczy. Zniknęły wartości, zostało zaś to, co plugawe i obrzydliwe. Zboże zmarniało, gnojówka pozostała. Po ślicznym, puszystym kotku zachowała się jedynie śmierdząca kuweta.

Żyjemy w czasach, w których mówienie o wartościach przypomina uprawianie światopoglądowej nekrofilii. Jest to wszak hołdowanie temu, co już od dawna nie żyje. Idealizm jest dziś tożsamy z klęczeniem na mokrej ziemi, uderzaniem głową w mogiłę i wyciem: “Chcę, żeby umarłe powróciło do życia!”. Takie działanie ma charakter tragikomiczny, bowiem szlachetnych idei, które brutalnie zamordowano, po prostu nie da się wskrzesić.

Zgładzone wartości już nigdy nie zawitają w naszym świecie, nie spowodują, że wszystko znowu zacznie kwitnąć i się maić. Dobro leży w grobie, rozkładając się powoli, acz konsekwentnie. Idee, dla których niegdyś chciało się żyć i umierać, to dzisiaj trupy, którym nawet dr Frankenstein nie pomoże. Ci, którzy dokonują ekshumacji zamordowanych wartości i próbują je ożywić, nie odnieśli jeszcze żadnego sukcesu. Co ma wisieć, nie utonie. Co ma być martwe, nie stanie się żywe.

Współczesny świat jest jak ciężko chory pies, któremu nie da się pomóc i który gnije żywcem na oczach swojego właściciela. Przypomina on również kończynę bezwzględnie trawioną przez gangrenę. Trzeba Wam wiedzieć, drodzy Czytelnicy, że przez długi czas starałam się uzdrowić naszą rzeczywistość. Dwoiłam się i troiłam, żeby choć trochę ją podleczyć, szarpałam się o Polskę, zagranicę i gatunek ludzki. Jednak teraz po prostu się poddałam. Ręce mi opadły. Doszłam do wniosku, że choroba, która wyniszcza świat, jest nieuleczalna, zwłaszcza w tak zaawansowanym stadium.

Nie ma już żadnej, absolutnie żadnej nadziei dla tej planety - wszystkie środki zawiodły i nie opłaca się sięgać po kolejne. Degrengolada jest nieodwracalna, nie da się jej nie tylko cofnąć, ale nawet spowolnić. Coraz częściej myślę, że jedyne, co można zaoferować naszej rzeczywistości, to eutanazja. Jeśli nasz świat ma upaść, to niech upadnie jak najszybciej. Wszak już napisałam: co ma wisieć, nie utonie!

Pytacie, co mnie najbardziej przeraża i zasmuca? Otóż fakt, że Polska straciła niepodległość. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wkrótce Unia Europejska zostanie oficjalnie ogłoszona federacją, czyli państwem związkowym. Nieoficjalnie jest ona federacją od momentu wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego (1 grudnia 2009 roku), jednak dopiero teraz europejscy politycy odważyli się przyznać, o co im tak naprawdę chodzi.

Radosław Sikorski otwarcie mówi, że popiera ideę uczynienia z UE “federacji” i “supermocarstwa”. Gerhard Schroeder używa wyrażenia “Stany Zjednoczone Europy”. Janusz Palikot deklaruje, że pragnie “federalnej Europy” i że najpierw czuje się Europejczykiem, a dopiero potem Polakiem. Co do Hermana van Rompuya, już dwa lata temu był on nazywany “fanatycznym federalistą”.

Nasza Ojczyzna nie jest już samodzielnym bytem państwowym, tylko częścią składową ogromnej federacji. Unia Europejska jest państwem, a Polska - jednym z jej dwudziestu siedmiu stanów, landów lub kantonów. Lada dzień ten bolesny fakt zostanie oficjalnie poświadczony i przypieczętowany, a wtedy nie będzie już złudzeń co do sytuacji naszego Narodu. Nikt nie będzie mógł pocieszać się myślą: “A może ja się mylę? Może nie jest aż tak źle? Może mój kraj nadal jest suwerenny, a ja niepotrzebnie dramatyzuję?”.

Nadzieja umrze tak jak pozostałe wartości, optymizm straci rację bytu, zaś słowa pocieszenia przestaną brzmieć wiarygodnie i kojąco. Nie wiem, czy najzagorzalsi patrioci i nacjonaliści nie oszaleją wówczas z rozpaczy. Silny ból psychiczny może być dla nich naprawdę niebezpieczny. Ludzie czasem wariują przez politykę - doświadczenie życiowe to potwierdza.

Urodziłam się w roku 1991. Reprezentuję ostatnie pokolenie, które pamięta Wolną Polskę i od którego należy bezwzględnie żądać postawy patriotycznej. Przyszłe pokolenia - generacje eurofederacji - będą już mniej lub bardziej wynarodowione. Spodziewam się, że nasi potomkowie, tak jak Janusz Palikot, będą się czuli najpierw Europejczykami, a dopiero potem Polakami. Sytuacja panująca w Stanach Zjednoczonych Europy okaże się analogiczna do sytuacji panującej w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Mieszkańcy USA najpierw czują się Amerykanami, później zaś np. Teksańczykami. Ludzie, którzy przyjdą po nas, nie będą patriotami względem Polski, tylko względem UE. Dla naszych potomków Polska, rozumiana jako niezależny organizm państwowy, będzie odległą historią, zupełnie jak Księstwo Florencji. Co więcej, będą oni deklarować narodowość europejską, a nie polską.

Niech mi teraz ktoś powie: po co te przyszłe pokolenia mają się w ogóle rodzić?! Po to, żeby być dziećmi europejskiej federacji? Po to, żeby funkcjonować w zdegenerowanym świecie, w którym wszelka aktywność przypomina tarzanie się w błocie? Po to, żeby czcić zło, bez świadomości, że kiedyś istniało dobro? Czy takie życie ma sens?! Czy hańba nie jest przypadkiem gorsza od śmierci?!

Czyją gospodarkę będzie wzmacniać ciężka praca naszych synów, córek, wnuków i prawnuków? Unii Europejskiej? W czyim wojsku będą oni służyć? W unijnym? Czy nasi potomkowie będą przysięgać na wierność fladze Stanów Zjednoczonych Europy? Czy będą stać na baczność, słuchając “Ody do Radości”? Czy będą mówić o prezydencie UE z taką powagą, jak dzisiaj mówi się o prezydencie USA? Nie wiem, jak Wy, ale ja wolałabym umrzeć niż wegetować w taki sposób!

Życie w Stanach Zjednoczonych Europy to coś naprawdę żałosnego. Bo człowiek nie będzie… a właściwie: nie jest w nich dziecięciem Polski, tylko dziecięciem federacji, która Polskę wchłonęła. Pszenica, która tak pięknie się złoci, nie jest już pszenicą polską, lecz unijną. Parlament Europejski nie jest już organem organizacji międzynarodowej, lecz naszą władzą federalną. Gdybym spotkała na swojej drodze człowieka, pogrążonego w ciężkiej depresji i pragnącego się zabić, zapewne powiedziałabym mu: “Nie rób tego! Przecież warto żyć!”.

Ale co bym odpowiedziała, gdyby ów człowiek zadał mi pytanie: “Dlaczego warto żyć”? Czy nie byłoby tak, że spłonęłabym rumieńcem i odeszłabym bez słowa? Ja sama nie wiem, po co egzystuję w naszym współczesnym - cuchnącym i obrzyganym - świecie dekadencji! Jestem osobą, której zawalił się niemal cały światopogląd. Pod tym względem przypominam starszą panią z wiersza Tadeusza Różewicza (“Wierzyła przez pięćdziesiąt lat, a teraz płacze i mówi: ‘nie wiem… nie wiem‘”).

Jedyne, co mogę obecnie robić, to nucić pod nosem fragment piosenki zespołu Łzy: “Kiedyś znałam na wszystko odpowiedź, myślałam, że świat należy do mnie. Pamiętam Twoje wszystkie pytania, słowa tak pięknie układały się w zdania”. Czuję się strasznie, nie wierzę już w nic i nie dostrzegam sensu w niczym. Chwytam się różnych rzeczy, ale dają mi one pocieszenie chwilowe i powierzchowne.

Tylko jedna rzecz wydaje mi się pewna. Lepiej, żeby spełniła się popularna przepowiednia mówiąca o końcu świata w 2012 roku niż realistyczna prognoza dotycząca oficjalnej federalizacji Unii Europejskiej. Jeśli Polska, Europa i świat mają odejść (a proces rozkładu już się rozpoczął!), to chciałabym, żebyśmy odeszli razem z nimi. I dlatego liczę na Apokalipsę w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Wszystko już stracone. Nie ma nawet czego ratować. Nieuleczalnie chore psy się usypia, zaś trawione przez gangrenę kończyny - amputuje.

Nasz świat jest cmentarzem, nasza cywilizacja jest cywilizacją śmierci, a my dzielimy się na upiory i nekrofilów (upiory to ludzie, którzy są martwi wewnętrznie, bezideowi. Nekrofile to ci, którzy hołdują umarłym wartościom). Spoczywajmy w pokoju. Jeżeli rozmaici jasnowidze mają rację, to rok 2012 wyleczy wszystkie nasze bolączki. No i dobrze, bo ja jestem jak podmiot liryczny z pewnego utworu Łez - “Codziennie pytam, czy kiedyś to się skończy. I nienawidzę słów: nic nas nie rozłączy”. Wielka asteroida zderzy się z Ziemią i skutecznie rozwiąże m.in. problem Stanów Zjednoczonych Europy. Albo Słońce pęknie, tak jak moje serce po ratyfikacji Traktatu z Lizbony.


Natalia Julia Nowak,
25-26 grudnia 2011 r.



P.S. Obserwacja stopniowej degrengolady Ziemi wcale nie musi się odbywać w ponurej, grobowej atmosferze. Zamiast płakać i wzdychać, można się śmiać i wołać do ludzi niczym Fałszywa Maria z filmu “Metropolis” Fritza Langa: “Chodźcie zobaczyć, jak świat idzie do diabła!”.

P.S.2. Koniec świata może być naprawdę groteskowy. Według najpopularniejszej przepowiedni, nastąpi on 21 grudnia 2012 roku (inne wizje mówią o 22 lub 23 grudnia). Czy wiecie, że 21 grudnia wypadnie w piątek? Wyobrażam sobie sytuację rodem z piosenki “Friday” Rebeki Black. “Jest piątek, piątek, wszyscy czekają na weekend” - ale ten weekend po prostu nie nadchodzi.

piątek, 28 marca 2014

Owczarek holenderski długowłosy

Owczarek holenderski długowłosy


Autor: megi


Owczarki holenderskie były niegdyś typowymi wiejskimi psami. Do ich obowiązków należało pilnowanie stada np. owiec, bydła. Ostrzegały także o pojawieniu się obcych.


Owczarek holenderski ma wspólnych przodków z owczarkami belgijskimi i niemieckimi. W porównaniu z owczarkiem belgijskim holenderski jest bardziej wydłużony, mocniejszy i nie ma aż tak szlachetnego wyglądu. Nie jest jednak tak mocny jak jego kuzyn z Niemiec.

Najpopularniejsza rasa jest krótkowłosa, która ma też największe predyspozycje do pracy, np. w policji. Mniejszą popularnością cieszą się owczarki szorstkowłose, które są głównie psami do towarzystwa. Owczarki holenderskie cechuje bardzo silny instynkt stadny. Lubią przebywać blisko człowieka. Doskonale sprawdzają się w roli psów rodzinnych, są opiekuńcze wobec dzieci. Owczarka holenderskiego długowłosego można polecić osobom chcącym mieć czujnego stróża. Zwierzęta domowe traktują jako część stada.

Wobec obcych psów zazwyczaj nie są agresywne. Owczarek wymaga dużo ruchu. W domu wybiegany pies tej rasy jest spokojny i niekłopotliwy. Holendry są zwinne i wytrzymałe, są też odporne na różne warunki atmosferyczne. Świetnie nadają się do towarzystwa właścicielowi podczas jazdy na rowerze czy joggingu - co jest wskazane, bo mają tendencje do tycia. Owczarek holenderski długowłosy nie nadaje się dla osób chcących mieć niekłopotliwego kanapowca. Najlepiej by jego właściciel miał już pewne doświadczenie w pracy z czworonogiem, choć początkujący też powinien sobie z nim poradzić. Owczarek holenderski długowłosy jest wierny, pojętny, lecz także do pewnego stopnia samodzielny i niezależny, czujny, aktywny, doskonały stróż.

środa, 26 marca 2014

Dog Canario pies kanaryjski - charakter

Dog Canario pies kanaryjski - charakter


Autor: miwa


Rasa Dogo Canario łączy w sobie zarówno opanowanie, zrównoważenie, a także posiada umiejętność samo kontrolujące i powagę wobec zagrożenia, sam wygląd wskazuje na dużą siłę oraz szybkość często wykorzystywaną podczas pełnienia fukncji stróża.


Rasa Dogo Canario łączy w sobie zarówno opanowanie, zrównoważenie, a także posiada umiejętność samo kontrolujące i powagę wobec zagrożenia, sam wygląd wskazuje na dużą siłę oraz szybkość często wykorzystywaną podczas pełnienia fukncji stróża. Ta rasa posiada dosyć groźne spojrzenie. Psy kanaryjskie Canario są porywcze również zwinne i bojowe. W przypadku jakiegokolwiek zagrożenia reagują szybko, odważnie oraz zdecydowanie i bardzo skutecznie w realizowaniu powierzaonych im zadań. Dogo Canario jest to pies raczej niekonfliktowy. Nie jest zaczepny i wśród spokojnie zachowujących się ludzi i psów również pozostaje spokojny, jednak na agresywne zachowanie innego psa czy człowieka zareaguje bardzo szybko. Świetnie radzi sobie z funkcją stróża czy psa obronnego. Został on szczególnie obdarzony przez naturę do prowadzenia stad bydła i owiec. Groźny głęboki głos, pomaga mu tylko w tym żeby sprawnie i szybko odstraszać potencjalnego wroga. Charakteryzuje się tym że jest nieufny wobec obcych ale wierny wśród swoich. Dogo Canario jest bardzo przywiązany oraz opiekuńczy w stosunku do dzieci. Powinien być prowadzony przez osobę, która ma doświadczenie w układaniu psów bojowych, ponieważ ta rasa ma skłonności do zachowań agresywnych. W nieodpowiednich rękach pies ten może być bardzo niebezpieczny i groźny, azkolwiek z odpowiedzialnym właścicielem stanie się miłym, oddanym kompanem. Szczeniaki Dogo Canario są miłe i symaptyczne, nie trzeba poswięcać im zbyt wiele czasu.

Ucz się z głową

Ucz się z głową


Autor: Paweł Sygnowski


Zapis wywiadu opublikowanego przez magazyn „W zdrowym stylu” (www.wzs.com.pl) nr 26 / wrzesień 2007 będącym dodatkiem do tygodnika „Wprost” (www.wprost.pl) nr 39/2007 (1292).


„Jeśli do tej pory miałeś problemy z uczeniem się i zapamiętywaniem – od tej chwili możesz uważać je za skończone” - to pierwsze słowa Pańskiej książki pt. „Szybka nauka dla wytrwałych”. Brzmią one bardzo optymistycznie...


Większość problemów z nauką nie wynika – jak mogłoby się to wydawać – z braku wystarczającej inteligencji, chęci, czasu czy możliwości. Przyczyną jest nieznajomość zasad działania naszego umysłu, a co za tym idzie niewiedza o tym, jak właściwie należy się uczyć, aby zapamiętać daną informację szybko i skutecznie, tak by można ją było przywołać oraz zastosować w dowolnym momencie.

Obecnie obowiązujący system edukacyjny nie uczy, jak należy się uczyć. Przede wszystkim polega na zalewaniu swoich „uczestników” ogromem nowych, a przez to skomplikowanych i trudnych do zrozumienia, a w efekcie także do nauczenia się informacji. Jedynym proponowanym rozwiązaniem jest uczenie się na pamięć i chociaż ma ono pozytywne aspekty, okazuje się niewystarczające do efektywnego zapamiętywania różnorodnych informacji. Wynikiem tego jest wykształcanie u uczących się negatywnych postaw dotyczących własnej osoby („jestem głupi”, „nic nie rozumiem”), szkoły („szkoła jest nudna”) oraz nauki („jest bez sensu”). Nie powinno więc dziwić, że tak popularną strategią uczenia się jest zasada „3 Z”, czyli „zakuć”, zdać zapomnieć”.

Paradoks ten można porównać do sytuacji, w której kupujemy drogi sprzęt RTV bez instrukcji obsługi. Logiczne jest, zwłaszcza jeśli jest to nasz pierwszy zakup np. cyfrowej kamery, że będziemy mieli mnóstwo problemów związanych z jej obsługą. Dlatego właśnie do kamery dołączana jest instrukcja obsługi. Analogicznie jest z uczeniem się. Nie wiedząc nic – lub zgoła nic – o funkcjonowaniu mózgu, nie wiemy, jak mamy się uczyć.


Zatem co powinniśmy wiedzieć?


Należy uświadomić sobie, że aby trwale zapamiętać nową informację przede wszystkim należy ją zrozumieć, by istniała możliwość powiązania jej z tym, co już wiemy. W przeciwnym razie każda nowa informacja będzie dla naszego mózgu abstrakcyjnym pojęciem, którego nie można wykorzystać w praktyce. Nie powinno więc dziwić, że mózg „broni się” przed przyswajaniem takich informacji. Jeśli nie rozumiemy tego, czego się uczymy, pozostaje nam mechaniczne „wkuwanie”. To usypia mózg, wyłącza myślenie. Powiązanie zrozumiałej nowej informacji, z tym co już wiemy, musi odbywać się na określonych zasadach, tak by efektem było trwałe i skuteczne zapamiętanie. Wynika to z budowy mózgu, z podziału na dwie równorzędne sobie części: prawą i lewą półkulę. W czasie nauki powinniśmy angażować obie półkule. Następuje wtedy optymalne wykorzystanie jego możliwości. Każda półkula „zarządza” różnymi procesami oraz czynnościami (przy czym także następuje wzajemne przenikanie się tych funkcji). Większość z nas uczy się wykorzystując jedynie lewą półkulę mózgu, która odpowiedzialna jest między innymi za logiczne myślenie w ramach zasady – każda przyczyna ma swój skutek. Popularne uczenie się na pamięć jest właśnie domeną tejże półkuli. Z kolei prawa półkula odpowiada za bardziej abstrakcyjne myślenie, pasujące raczej do „roztrzepanego” artysty, niż zimnego pragmatyka. Przy połączeniu obu sposobów myślenia nauka może stać się ciekawa, szybka i skuteczna.


Dlaczego połączenie myślenia logicznego z abstrakcyjnym ułatwia naukę i jak w takim razie możemy zaktywizować tę najczęściej uśpioną w trakcie uczenia się część mózgu?


Połączenie myślenia logicznego oraz abstrakcyjnego jest naturalnym sposobem pracy mózgu. Sposobem, w jakim nasz mózg zapamiętuje informacje. Możemy się o tym przekonać, wyobrażając sobie pewną sytuację: mamy zapamiętać imiona kilku psów. Psy są różne: duże, małe, czarne, z plamami. Zastanówmy się, jak wyglądałoby zapamiętanie imion poszczególnych psów z wykorzystaniem tylko lewej półkuli. Myślenie logiczne wymusza szukanie logicznego związku pomiędzy imieniem, a wyglądem danego psa. Trudno taki związek znaleźć. Pozostaje więc nauczenie się imion na pamięć, ale co zrobić, kiedy mamy zapamiętać ich 15, albo 20? Wtedy uczenie się na pamięć nie da oczekiwanego rezultatu.

Z kolei myślenie abstrakcyjne będzie dążyć do powiązania imienia psa z jego wyglądem. Nie chodzi o znalezienie faktycznie istniejącego związku, ale wymyślenie go. Np. owczarek niemiecki ma na imię Czarek. Prawa półkula może skojarzyć to imię ze znanym aktorem Cezarym Pazurą, następnie powiąże aktora z filmową rolą Killera. Dalej mózg może podsunąć obraz Killera, który z ekranu celuje pistoletem do widowni, strzela, ale zamiast kul na widownię spadają owczarki niemiecki, co doprowadza wszystkich do szaleńczego śmiechu. Zauważmy, co się stało. Myślenie logiczne uświadomiło nam, że aby zapamiętać imię psa, musimy znaleźć jakiś związek pomiędzy tym imieniem, a psem. Z kolei myślenie abstrakcyjne znalazło ten związek, ale jaki! Opisana sytuacja jest nieprawdopodobna, może nawet śmieszna, po prostu abstrakcyjna. Jednak zauważmy, że ta historia nie jest nam obojętna. Nie ważne, czy wywołuje negatywne, czy pozytywne emocje. Sprawia to, że w samoistny sposób zapamiętujemy imię owczarka. Właśnie emocje są jednym z głównych i najważniejszych obszarów aktywności naszego mózgu „zarządzanych” przez prawą półkulę. Zamiana suchych faktów w coś (to może być obraz, film, rysunek, historyjka itp.), co nie jest nudne, ale żywe, kolorowe i wywołuje emocje, sprawia, że do nauki angażujemy już nie tylko lewą, ale także prawą półkulę mózgu, co w naturalny sposób pozwala zapamiętać to, czego się uczymy.

Podam jeszcze jeden przykład. Musimy nauczyć się przebiegu pewnej bitwy. Myśląc jedynie za pomocą lewej półkuli, będziemy uczyli się pamięciowo, bezmyślnie. Będzie to nudne oraz trudne. Jeśli zaś stworzymy sobie w wyobraźni obraz tej bitwy ze sobą w roli dowódcy, żołnierza, czy obserwatora (można wykorzystać ekranizację bitwy lub współczesną jej inscenizację), to nagle nudna nauka (pod warunkiem, że „kupimy” swoje wyobrażenie) stanie się egzotyczną i pasjonującą przygodą (w końcu „walczymy” w tej bitwie o życie), a przy okazji przyswoimy sobie potrzebne wiadomości.


Czy może Pan podać jakąś metodę wykorzystującą podczas nauki nasze emocje?


Metoda Łańcuchowa jest to najprostszą, ale jednocześnie szalenie skuteczna mnemotechniką. Służy ona głównie do zapamiętywania informacji umieszczonych w postaci szeregu (łańcucha) - przy czym zupełnie obojętne jest czy każda z tych informacji będzie w jakiś logiczny sposób powiązana z poprzednią. Poszczególne elementy należy za pomocą skojarzeń połączyć w określoną całość, czyli barwną historyjkę, na którą składają się poszczególne skojarzenia.

Podam przykład: wybieramy się na zakupy i musimy zapamiętać przygotowaną wcześniej listę (mleko, makaron, monitor, kufel do piwa, czapeczka, grill).

A oto opis obrazujący sposób zapamiętania powyższej listy zakupów. Przeczytajcie Państwo z uwagą zaproponowaną historię, spróbujcie ją sobie wyobrazić. Problemem może być przypomnienie sobie pierwszego elementu szeregu informacji, a od niego powstają kolejne skojarzenia. Aby ten problem wyeliminować, wystarczy powiązać go z własną osobą.


- Zobacz siebie obładowanego pustymi torbami na zakupy. Wychodzisz z domu, udajesz się prosto na wieś do gospodarza, którym jest ... krowa. Płacisz jej za mleko i przechodzisz do mleczarni, gdzie zamiast krów znajdują się ... zwykli ludzie. Doisz jedną z osób i wychodzisz.

- W drodze do domu mija Cię jadący makaron, który rozrzucany jest wokół ciężarówki. Uchylasz się przed lecącą prosto na Ciebie nitką i jednocześnie polewasz pędzący makaron odrobiną mleka. To sprawia, że on nieruchomieje, a Ty spokojnie ładujesz go do torby.

- Zadowolony przechodzisz obok sklepu komputerowego, gdzie banda dzieciaków rozbija nowiutkie monitory o głowy przechodniów. Łup – dostajesz jednym z nich, łapiesz go i chcesz spakować do plecaka. Spostrzegasz, że monitor się włączył i z jego ekranu lecą na ulicę kufle do piwa, które roztrzaskują się o bruk. Aby ratować sytuacje, zdzierasz z głowy jednego z dzieci czapkę, którą zakrywasz monitor. Całość pakujesz do plecaka.

- Uff – nagle zrobiło Ci się szalenie gorąco. Patrzysz w górę i spostrzegasz, że przypadkowo znalazłeś się na ogromnym grillu olbrzymów. Jeden z nich wziął Cię za smakowity kąsek i nałożył sobie na talerz. Nic nie pomagają twoje krzyki. Olbrzym ze smakiem zjada Cię razem ze sprawunkami.


Po przeczytaniu historyjki, proponuję zamknąć oczy i odtworzyć ją sobie w wyobraźni jednocześnie wypisując poszczególne pozycje listy zakupów, którą należało zapamiętać.

Jaki rezultat? Czy udało się zapamiętać wszystkie elementy w odpowiedniej kolejności? Jeśli tak, możemy być z siebie zadowoleni. Jeśli nie, trzeba się cofnąć do odpowiedniego fragmentu historyjki, w którym mowa była o tym elemencie, którego nie zapamiętaliśmy. Wzmocnijmy zatem zaprezentowane tam skojarzenie poprzez dodanie większej ilości szczegółów, a nade wszystko wyraźnie wyobraźmy sobie obraz danego skojarzenia. Następnie powtórzmy całą historyjkę jeszcze raz i wypiszmy listę zakupów.

Z pewnością przedstawiona powyżej historia wydaje się głupia – to raz, ale także trudna do wyobrażenia – zwłaszcza jeśli nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tego typu wyobrażeniami. To są moje skojarzenia, które należy traktować, jako swoisty drogowskaz na drodze do tworzenia własnych. Wzorując się na powyższej historyjce, należy stworzyć jej własną wersje. Warto przy tym zwrócić uwagę na następujące elementy:

- akcja – im więcej się dzieje, tym lepiej (jeśli doimy krowę – człowieka, to niech gryzie, kopie, smaga ogonem);

- ilość – w mleczarni nie ma dwóch, czy trzydziestu krów, ale trzysta miliardów;

- wielkość – kufel do piwa jest tak wielki, że zakrywa całe miasto;

- zmieniaj - wyobraź sobie coś zamiast czegoś (zamiast gospodarza krowa);

- synestezja – skojarzenie powinno odwoływać się do jak największej ilości zmysłów.

- krowa - człowiek nie tylko gryzie dotyk, ale także ma specyficzny zapach węch, przeklina słuch i jest bardzo kolorowa wzrok.

Nie jest to jedyny sposób wykorzystania tej techniki. Drugi polega na tworzeniu osobnych skojarzeń dla każdej pary elementów do zapamiętania, bez łączenia ich w historyjkę. Jak wygląda to w praktyce?

Na naszej liście zakupów pierwsze dwa elementy do zapamiętania, to mleko oraz makaron. Wyobraźmy więc sobie mleko. Wszystko jedno, czy to będzie mleko z kartonu, czy prosto od krowy. Wytwórzmy konkretny jego obraz. Teraz stwórzmy skojarzenie między mlekiem, a makaronem. Możemy wyobrazić sobie, że mleko zamienia się w stosy makaronu, albo torba makaronu wypija nasze mleko.

Twórzmy własne, absurdalne, intensywne i niecodzienne skojarzenia. Pamiętajmy, aby pierwszy element listy zakupów powiązać ze sobą, co pozwoli uniknąć trudności z przypomnieniem sobie pierwszego elementu szeregu.

Ta mnemotechnika daje nieograniczone możliwości zapamiętania dowolnego szeregu elementów. Wymyślenie skojarzeń to kwestia kilkudziesięciu sekund, a za każdym razem, kiedy przypominamy sobie dany element, przypominamy sobie całe skojarzenie, a tym samym utrwalamy wszystkie elementy. W miarę upływu czasu skojarzenia okażą się zupełnie niepotrzebne, a zapamiętany szereg elementów stanie się cząstką wiedzy do której mamy nieograniczony dostęp.


Dlaczego tak się dzieje?


Oprócz samej natury mnemotechniki, metoda łańcuchowa wymaga dużego skupienia uwagi na każdym elemencie, a więc skoncentrowania się na nim. Jest to jeden z bardzo ważnych czynników determinujących skuteczne zapamiętywanie.

Istnieje zdecydowanie więcej sposobów na aktywizację prawej półkuli w czasie nauki.

wtorek, 25 marca 2014

Maine Coon - dbanie o sierć

Maine Coon - dbanie o sierść


Autor: Kociara


Maine Coon to rasa kotów o długim włosie, szczególnie na ogonie. Nie posiadają jednak zbyt gęstego podszerstka, a ich sierść jest dość łatwa w utrzymaniu. Wystarczymy, że na czesanie kota poświęcimy jeden – dwa dni w tygodniu.


Koty rasy Maine Coon mają długi włos, szczególnie na ogonie, i tak jak inne wymagają pielęgnacji. Mimo długiego i gęstego futra codzienne czesanie nie jest konieczne, gdyż MC nie mają zbyt gęstego podszerstka. Wystarczy raz – dwa razy w tygodniu. Czesanie rozpoczynamy od głowy w kierunku ogona oraz od kryzy, poprzez brzuch. W okresie wymiany sierści, która następuje u MC dwa razy do roku, wiosną i jesienią, zabiegi pielęgnacyjne w postaci czesania można stosować częściej. Unikniemy wtedy nadmiaru sierści w domu, a i kot nie będzie wylizywał dużej ilości sierści, co grozi tworzeniem się kul włosowych (bardzo niebezpiecznych dla przewodu pokarmowego kota). Do czesania używamy metalowego grzebienia (nie za gęstego) lub szczotki z naturalnego włosia. Nie szarpiemy i nie wyrywamy sierści. Podczas tych zabiegów NIGDY nie czeszemy OGONA – włosy usunięte z ogona odrastają nawet do roku. Ogon możemy delikatnie przypudrować i uczesać miękką szczotką lub palcami.

Szczególną uwagę należy zwrócić na włosy pod pachami, gdzie dość często tworzą się kołtuny. Małe da się łatwo rozczesać, duże możemy już jedynie wyciąć.

Czesanie kota, oprócz wartości higienicznej czy estetycznej, spełnia ważną rolę budowania (zacieśniania) więzi z właścicielem. Najlepiej jest przyzwyczajać kota do czesania od urodzenia. Często kocięta traktują to jak zabawę, ale gdy dorosną traktują rytuał czesania, jak czynność codzienną. Kiedy kot denerwuje się podczas czesania niektórych miejsc, wracamy do tych ulubionych, a następnie z powrotem do tych kłopotliwych. Należy pamiętać, aby nie robić nic na siłę, przecież w każdej chwili możemy powrócić do czesania miejsc, których tym razem nie zdołaliśmy wyszczotkować.

Biologia i pochodzenie

Biologia i pochodzenie


Autor: Elżbieta


Opisuję pochodzenie królików, i od jakich zwierząt się wywodzą. Są to bardzo długo już znane ludziom zwierzęta, jak żyły i skąd pochodziły można dowiedzieć się z tego artykułu.


Króliki miniaturowe i ich krewniacy. Biologia i pochodzenie.
Wysoko je cenimy, lubimy, lecz jednocześnie nie rozumiemy-oto nasze odczucia wobec zajęcy. Niektórzy z nas mieli szczęście widzieć te niezwykłe zwierzęta w warunkach naturalnych.

Zającowate
Zając szarak (Lepus europaeus) i królik (Oryctolagus cuniculus) należą do rodziny zającowatych, a nie gryzoni jak sie nieraz mylnie uważa. Oba te gatunki przypominają gryzonie tylko dwiema cechami-podobnie się odżywiają i mają siekacze rosnące przez całe życie zwierzęcia.
Jednak w odróżnieniu od gryzoni zającowate podczas żucia poruszają szczękami również na boki, ponadto w górnej szczęce mają dodatkową parę małych siekaczy, a przednich kończyn nie używają jako kończyn chwytnych, co jest typowe dla gryzoni. Skamieniałości czaszek i zębów są dowodem na to, że ewolucja zającowatych i gryzoni przebiegała odmiennie.

Zające szaraki
Zające szaraki żyją na powierzchni ziemi, ich młode przychodzą na świat w pełni ukształtowane i pokryte sierścią. Dorosłe osobniki trudno jednak obserwować, gdyż na ogół salwują się szybką ucieczką, osiągając nawet prędkość do 80 km/h, lub dobrze zamaskowane przyczajają sie w wygrzebanej przez siebie niecce, tzw. kotlince. Żeby maskowanie było perfekcyjne, kładą płasko na grzbiecie długie uszy, które w gwarze myśliwskiej nazywane są słuchami. Kotlinka taka jest nie raz dobrym, wygodnym, osłoniętym od deszczu schronieniem.

Z natury płochliwe zające lubią żyć na otwartej przestrzeni; na polach, łąkach i obrzeżach lasów. Kto jest rannym ptaszkiem może je zaobserwować w grupie, lecz tylko w czasie rui, kiedy samce usilnie się starają o względy samic. Poza tym okresem zające są samotnikami.
Podobnie jak wszystkie zającowate mają one bardzo dobry słuch i węch, a rewir w którym żyją, zaznaczają wydzieliną gruczołów zapachowych.

Dzikie króliki
Zające i króliki wyraźnie różnią się od siebie budową ciała i trybem życia. Nawet nie kojarzą się między sobą.

Dzikie króliki żyją gromadnie w wygrzebanych przez siebie norach i pozostają wierne jednemu miejscu. Najbardziej lubią teren porośnięty krzakami, pagórkowaty, możliwie piaszczysty, zapewniający im ochronę i obfitość pożywienia. Młode króliki przychodzą na świat nagie i ślepe, za to w dobrze wymoszczonej norce. W kolonii dzikich królików panuje ścisła hierarchia: jeden samiec dominuje nad pozostałymi samicami, a jedna samica nad resztą samic. Dzikie króliki mierzą 35 - 45 cm i ważą 1 - 2 kg; są więc znacznie mniejsze i lżejsze od zajęcy, które mierzą około 68 cm i ważą około 3,5 - 45 kg. Z powodu krótszych nóg i bardziej krępego tułowia są tylko w połowie tak szybkie jak zające, lecz za to zwinniejsze. Mają też krótsze uszy i ogon. Ale to właśnie króliki, a nie zające, udało się udomowić. Są one zwierzętami użytkowymi.

Króliki w Europie Środkowej
Pierwsze wzmianki o chowie królików na terenach obecnych Niemiec pojawiły się XII, a w Polsce nawet w X wieku. W tym czasie trzymały je w Świątnikach k. Krakowa siostry zakonne. Mięso królików uchodziło wówczas za potrawę postną. W XIII wieku wśród królików hodowlanych pojawiły sie odmiany barwne, a w XVIII wieku Polska miała własną rasę białych czerwonookich albinosów.

Przed i po II wojnie światowej króliki trzymano głównie we wsiach i na Śląsku. Ponieważ te zwierzęta też dostarczały doskonałego mięsa i skór, a zajmowały niewiele miejsca, ich hodowla upowszechniała się błyskawicznie. Z biegiem lat dużą role zaczęły odgrywać również pilność i ambicja europejskich hodowców, którzy pragnęli wyhodować nowe, atrakcyjne rasy, w tym także ozdobne.

Króliki miniaturowe
Właśnie temu rozwojowi zawdzięczamy wyhodowanie królika miniaturowego. Niejakiemu panu Hoefmanowi z Holandii udało mu się bowiem w 1938 r. wyhodować pierwszego osobnika karłowatego ze skojarzenia królika gronostajowego (Rasy powstałej w 1904 r. w Anglii) z królikiem dzikim.

Od tej pory cieszyły się one coraz większa popularnością. Okrągły, krótki, pękaty, kłębek, duże, błyszczące oczy, uroczy spłaszczony nosek, milutkie futerko i ufność wobec człowieka sprawiły, że ich zdeklarowanymi miłośnikami stali się starzy i młodzi.

Wskutek zabiegów hodowlanych oprócz tej rasy, liczącej obecnie ponad 45 odmian barwnych, powstały również inne, nazywane baranami miniaturowymi, wyjątkowo urocze, z nisko osadzonymi, zwisającymi uszami. Rozczochrane miniaturki długowłose, podobnie jak karłowate reksy o krótkim, welurowym futerku, znajdują się obecnie w programie hodowlanym zarówno prywatnych hodowców, jak i wielkich farm hodowlanych.

poniedziałek, 24 marca 2014

Biały Owczarek Szwajcardki.

Biały Owczarek Szwajcarski.


Autor: MARIUSZ DANIELCZYK


Owczarek Szwajcarski to piękny pies, od którego trudno oderwać wzrok, któremu uroku dodaje białe umaszczenie i kontrastująca z nim ciemna oprawa oczu. Biel sprawia, że sylwetka psa wydaje się lekka i delikatna jak twierdzą niektórzy jego miłośnicy.


Pochodzenie tej rasy nie zostało w pełni udokumentowane. Na pewno jest ona spokrewniona z owczarkiem niemieckim. Białe owczarki bez problemu odnajdują się w wielu specjalnościach. Są przede wszystkim wspaniałymi psami rodzinnymi. Wykorzystuje się je również jako zwierzęta obronne, stróżujące, meldunkowe, ratownicze. Część z nich sprawdza się w dogoterapi i w roli przewodników.

BOS występuje w dwóch, uznawanych przez FCI odmianach: krótko-i długo-włosej. Ta ostatnia ma charakterystyczne pióra na łapach, bardziej puszysty ogon i swobodnie zwisające dłóższe włosy w okolicach uszu.

CHARAKTER-PLUSY: inteligentny, wszechstronny pies użytkowy, tolerancyjny(wobec dzieci i zwierząt), nie wymaga intensywnej pielęgnacji, przywiązany do opiekuna, aktywny.

MINUSY: nieufny wobec obcych, wrażliwy, skłonny do dominacji(samce), bywa hałaśliwy, nie znosi samotności, linieje. To wyjątkowo wrazliwy pies, a samotność mu nie służy. W niesprzyjających okolicznościach może łatwo popaść w depresję, która bywa kłopotliwa nie tylko dla niego, ale i otoczenia. Dlatego należy stale zapewniać mu towarzystwo. Cechuje go duża tolerancja wobec dzieci. Psom tym na ogół nie przeszkadza żywiołowa i hałaśliwa natura maluchów. Dojrzewają stosunkowo pózno, a szczenięca radość i chęć do zabaw obserwuje się nawet u dorosłych osobników. Cechy te czynią ich wspaniałymi kompanami dziecięcych szaleństw. Biały owczarek szwajcarski nadaje się zarówno do mieszkania w bloku, jak i do domu z ogrodem. Doskonale sprawdzi się w roli psa rodzinnego. Swoją obecnością umili czas aktywnym osobom starszym oraz samotnym. Ważne, aby życie było barwne, ciekawe, obfitowało w nowe wyzwania, a właściciel interesował się nim i nie szczędził mu czułości.

Czy dzieci mog bawic sie z psem

Czy dzieci mogą bawić się z psem?


Autor: Martin Wielicki


Dzieci i psy mogą być wspaniałymi towarzyszami zabaw, tworzacymi szczególną wspólnotę. Oczywiste jest także, że przebywanie z psem pod wieloma względami wspomaga rozwój dziecka.


Jednak, aby nie doszło do nieporozumień, należy przestrzegac kilku reguł.

Na początek ważne jest to, jaką pozycję zajmuje dziecko w ludzko - psiej sforze. Jeśli uprzytomnimy sobie, że każdy wilk w trakcie swojego życia może zajmować coraz wyższą lub coraz niższą pozycję w hierarchii, nie zdziwi nas fakt, że dziecko w rodzinie w zależności od wieku może również zajmować różne pozycje. Małe dzieci do około piątego roku życia pies traktuje zazwyczaj jak szczenięta. Tym samym mają one pewne przywileje. Pies postrzega je wprawdzie jako stojące niżej niż on sam w hierarchii sfory, ale jednocześnie cieszą się one nadzwyczajną swobodą. Pod ochroną statusu szczenięcia mogą sobie wobec wyższego rangą psa na niejedno pozwolić. Jeśli jednak miarka się przebierze, może się zdarzyć, że pies przywoła dziecko do porządku. W jaki sposób to uczyni, jest kwestią indywidualną i zależy od osobowości psa. O ile zwierzęta pewne siebie, spokojne i ogólnie mówiąc, lubiące dzieci po prostu się wycofają, to psy mniej zrównoważone mogą (zazwyczaj bardzo ostrożnie) "uszczypnąć" malucha. Zęby psa dość łatwo pozostawiają ślady na delikatnej skórze dziecka. Takich zajść nie należy bagatelizować, nie należy jednak także od razu popadać w histerię.

Ważne jest, aby dziecko od małego nauczyło się pozostawiać psa w spokoju, gdy leży on na swoim posłaniu (w koszyku, na kocu, w określonym pomieszczeniu). Takie miejsca powinny stanowić dla dziecka tabu! Należy także stanowczo zabronić dziecku wszelkich działań, które mogłyby zachęcić psa do tego, by spróbował zająć wyższą pozycję w hierarchii sfory. Szczególnie ruchliwe dzieci zapominają się w zabawie i tracą wyczucie, jak daleko mogą się posunąć. I to właśnie jest główną przyczyną, dla której nigdy (!) nie wolno pozostawić dziecka samego z psem, choćby był on nie wiem jak przyjazny i godny zaufania. Zabronione jest również wszystko, co sprawia psu ból. Zwłaszcza małe dzieci mają skłonność do ciągnięcia za sierść, uszy lub ogon. Jeśli pies wyraźnie pokazuje, że przekracza to granice jego tolerancji, dziecko musi natychmiast przestać. W przeciwnym wypadku pies będzie zmuszony "uszczypnąć". Dzieci w wieku do około 8 lat postrzegane są przez psa jako niższe rangą. Dziecko nie powinno wydawać psu rozkazów, ktore wymagałyby od niego podporządkowania się i tym samym kwestionowania jego pozycji w sforze.

Dzieci pomiędzy 8 i 12 rokiem życia pies traktuje jak równe sobie. Wtedy ich współżycie układa się raczej bezproblemowo. Pies przyznaje dziecku równe prawa. Dopóki nasz czworonożny przyjaciel nie będzie miał poczucia, że dziecko próbuje odebrać mu jego pozycję, dopóty będzie wobec niego przyjazny. Starsze dzieci i młodzież są najczęściej bez problemu akceptowane jako wyższe rangą, jeśli pies nie będzie szykanowany. Zasada ta obowiązuje szczególnie wtedy, gdy w rodzinie pies dorastał razem z dziećmi. Obowiązkiem rodziców jest nauczenie dziecka, że pies nie jest zabawką, którą wedle uznania można się bawić lub rzucać w kąt. Dzieci nie dorosły również do zabaw z dużym psem. Także zabawa w polowanie na jakąkolwiek "udawaną" zdobycz nasuwa pewne wątpliwości, bowiem ulegają wówczas osłabieniu naturalne hamulce powstrzymujące psa przed gryzieniem. Jeśli widzimy, że zabawa wymyka się spod kontroli, należy komendą DOŚĆ, KONIEC lub WYSTARCZY dać psu wyraźnie do zrozumienia, że zabawa skończna. Znaczenia tej komendy należy jednak nauczyć psa wcześniej. Większe dzieci mogą już samodzielnie używać tego rozkazu, co wzmocni zresztą jego pozycję w sforze.

Możliwość kontroli musi istnieć szczególnie przy zabawie typu "przeciąganie liny". Dla małych dzieci zabawa ta w ogóle się nie nadaje. Oto zabawy, jakie można polecić dzieciom. Zabawa w chowanego: w większości przypadków psy podczas rodzinnych wycieczek niejako same z siebie uważają na to, by dzieci się nie zgubiły. Dotyczy to zwłaszcza psów pilnujących, jak na przykład owczarek niemiecki lub border collie. Należy krok po kroku nauczyć psa odszukiwania osób. Już po krótkim czasie pies zrozumie, o co chodzi. Również dzieci będą zachwycone tą zabawą. Łatwe sztuczki: pies bardzo szybko nauczy się podawać łapę. Aportowanie: pies goni za rzuconą w dal "zdobyczą", chwyta ją i przynosi człowiekowi, przy czy najważniejsze jest owo przynoszenie. Jeśli dorośli nauczyli już psa tej zabawy, mogą się w nią również bawić dzieci, oczywiście pod nadzorem. Należy zwrócić uwagę na to, by dziecko nie brało udziału w pościgu, bowiem dla psa oznaczałoby to rywalizację i mogłoby zachęcić go do zatrzymania zdobyczy dla siebie. Odszukiwanie zguby: dziecko "gubi" jakiś przedmiot, na przykład chusteczkę lub rękawiczkę. Jeśli pies znajdzie zgubę, odbywają razem taniec radości lub zwierzę otrzymuje inną nagrodę.

Migdaz na odchudyanie

Migdały na odchudzanie


Autor: Alan Kyne Perry


Otyłość jest często wieloletnim problem dotykającym ludzi z każdej grupy wiekowej. Jeśli popularność programów telewizyjnych, szkół odchudzania oraz różnego rodzaju pigułek odchudzających jest jakimś wskaźnikiem to można założyć śmiało, że Ameryka, jak i Unia Europejska, mają z tym spory problem.


Wydaje się to zaskakującą wiadomością, ponieważ wielu ludzi szuka innych przekąsek niż orzechy, ze względu na ich wysoką zawartość tłuszczu i kalorii. Badania przeprowadzone przez grupę naukowców prowadzoną przez doktor Michelle Wien wykazały, że migdały mogą pomagać w utracie wagi ze względu iż są „gęste” od wartości odżywczych. Trzeba pamiętać, że dobrze odżywiony organizm nie domaga się jedzenia. Jeśli ktoś prowadzi niezdrową dietę, to mózg wysyła sygnały głodu do ciała, co powoduje niepohamowany apetyt i w rezultacie wzrost wagi.

Regularne jedzenie migdałów może przełamać ten cykl. Mogą one skutecznie zaspokoić apetyt, a sama osoba poczuje się „pełniejsza”. Te orzechy zawierają kwasy tłuszczowe jednonienasycone (monoenowe), białko i błonnik, który również przyczynia się do minimalizacji poczucia głodu.

Jako bogate źródło białka, migdały wydają się być dobrą alternatywą dla czerwonego mięsa oraz jaj. Badania wykazują, że 30 gram migdałów zawiera prawie tę samą ilość procentową białka co chude mięso. To co powoduje, że migdały uznaje się za zdrowsze od mięsa jest bogata zawartość błonnika. Jedzenie z dużą zawartością błonnika może z powodzeniem zapobiegać wchłanianiu się tłuszczów i kalorii. Wien mówi, że błonnik wiąże tłuszcze i w ten sposób zapobiega przed przyczepianiem się go ścianek jelit i jest wypłukiwany.

Migdały zawierają kwas oleinowy (wspomniany jednonienasycony). Jest on powszechnie spotykany w oliwie z oliwek i w ogromnym stopniu zmniejsza poziom cholesterolu w organizmie. Studia przeprowadzone na Uniwersytecie w Toronto wykazały, że u osób, które spożywały przynajmniej 30g migdałów dziennie zauważono znaczne obniżenie „złego cholesterolu”. Wpływa to na zmniejszenie ryzyka wystąpienia chorób serca.

Wszystkie orzechy, ale zwłaszcza właśnie migdały są bogate w witaminę E, która ma właściwości oczyszczające i gra kluczową rolę w zapobieganiu chorób serca. Zaledwie jedna uncja migdałów dziennie dostarcza około 40% dziennego zapotrzebowania na tę witaminę.

Prowadzone są również badania, które potwierdzają, że migdały mają również stanowić ochronę przed rozwijaniem się raka. Fitochemikalia znalezione w orzechach są aktywnymi biologicznie związkami, które skutecznie zapobiegają powstawaniu guzów.

Orzechy przypominają się jako pożywienie dostarczające wiele korzyści zdrowotnych, nie tylko tych kojarzonych z właściwości odchudzających płynących z migdałów.

Rasy królikkowe miniaturek.

Rasy królikków miniaturek.


Autor: Elżbieta


Omawiam tam niektóre najpopularniejsze rasy królików miniaturowych. Mam nadzieję że te maleństwa bez względu na kolor i rasę zawsze będą się wszystkim podobać.


Rasy królików miniaturowych.
Zwierzątkiem domowym może być w zasadzie każdy królik miniaturowy, jeśli posiada odpowiednie wymiary ciała. Ubarwienie sierści zaś jest kwestią gustu i to ono z reguły decyduje o wyborze podczas dokonywania zakupu. Wśród królików oferowanych w sklepach zoologicznych obok zwierzątek rasowych znaleźć można nieraz fantastycznie ubarwione mieszańce, nie roszczące sobie pretensji do czystości rasy. Zwierzęta te są równie urocze jak rasowe. Nie można ich tylko prezentować na wystawach i konkursach. Pozostają jedynie naszymi pupilami.

Do uznanych w Niemczech ras miniaturowych należą: gronostaje, miniaturki kolorowe, reksy i lisy miniaturowe oraz barany.

Białe króliki gronostajowe mogą mieć oczy czerwone lub niebieskie, a futerko wyjątkowo gęste i miękkie. Z dużą, okrągłą głową, okrągłymi oczami i krótkimi, sterczącymi blisko siebie uszami wyglądają uroczo.

Wiele barw
W przypadku miniaturek kolorowych celem hodowlanym jest uzyskanie barwnych osobników w typie gronostajowym.
Uznanymi odmianami barwnymi są: czarny, szary, niebieski, czerwony, hawanna, szynszylowy, deilenaar, perłowy, turyngski, srebrzysty, kunowaty, syjamski, z białym woalem, hotot, rosyjski, holenderski, japoński. Stale powstają nowe odmiany.

Dąży się do wyhodowania ras miniaturowych z takimi samymi znaczeniami jak rasy duże. W kolorach białym i hawanna są też długowłose lisy miniaturowe, a pozostałe ubarwienia czekają na oficjalne uznanie.

Gęstego futerka lisów miniaturowych, o długości włosów około 4 cm, nie trzeba strzyc tak jak w przypadku królików angorskich. Zwierzę linieje zupełnie naturalnie. To samo odnosi się do reksów miniaturowych o krótkiej (14-17 mm), bardzo gęstej sierści. Włosy sterczą niemal prostopadle do skóry, co sprawia że futerko przyjemnie się głaszcze. Reksy karłowate istnieją we wszystkich możliwych odmianach barwnych .Wyjątek stanowią barany miniaturowe, które od urodzenia mają długie uszy(tzw. klapy), zwisające po bokach głowy. Otwory uszne skierowane są do wewnątrz, a u nasady uszu widać silnie wykształcone, umieszczone blisko siebie zgrubienia (tzw. korony), nadające wygląd typowy barana z łukowato wygiętym nosem. Rasa ta też należy do miniaturek kolorowych.

Przy kupowaniu miniaturowego barana trzeba się upewnić, czy nie jest to młody osobnik większej rasy

niedziela, 23 marca 2014

Prawdziwa przyjażń.

Prawdziwa przyjaźń.


Autor: Jakub Sztajber


Fenomen przyjaźni, oczywiście tej prawdziwej, jest czymś fascynującym, i jakże wielu z nas za czymś takim tęskni, pragnąc doświadczyć go na sobie. Prawdziwa przyjaźń nie zna kalkulacji, uzależnień, stawiania warunków.


16.06.2012

Prawdziwa przyjaźń.

Jedni mówią, że nie istnieje, inni, że jest.

Przyjaźń! Cóż to takiego jest? Czy może istnieć bezwarunkowo, na dobre i na złe, bez oczekiwań i bez nagradzania?

My ludzie często zastanawiamy się nad tym, gdyż oczekując prawdziwej przyjaźni oczekujemy wierności i to do śmierci. Pragniemy jej i to bardzo, słusznie zakładając, że jest czymś wspaniałym, że może dostarczyć niebywałych zdarzeń i emocji. Zapominamy jednak o rzeczy bardzo istotnej, mianowicie o tym, że przyjaźń może istnieć tylko wtedy, gdy dwoje tego samego pragnie, a z tym różnie to bywa.

Najczęściej przyjaźń pomiędzy ludźmi kończy się dosyć szybko, bo zawsze jest jakieś, ale, jakiś problem, którego oboje nie chcą lub też nie mogą załatwić. Często też okazuje się po czasie, że ta przyjaźń, tak naprawdę była jedynie interesem, o czym oczywiście nikt głośno nie mówi, bo albo nie wypada, albo też nie jest to w interesie którejś ze strony.

I chociaż tęsknimy za przyjaźnią, wciąż nie potrafimy wznieść się ponad interes, zostawić go, chociaż raz na boku, by doświadczyć czegoś naprawdę wielkiego i wspaniałego.

Dobrym przykładem prawdziwej przyjaźni jest pies, choć pewnie i inne zwierzęta. Ja piszę o tym, czego na sobie doświadczyłem, a więc o suczce Felci, która przez 6 lat była mi najwierniejszym przyjacielem, szczególnie w chwilach trudnych, gdy nie bacząc na swój interes była przy mnie każdej chwili, nie opuszczała mnie, dawała tak wiele otrzymując tak mało.

Bardzo często siadała na kolanach wpatrując się tymi swoimi brązowymi oczkami we mnie jak w obraz, a ja odnosiłem cały czas wrażenie, że w ten oto sposób chciała mi coś powiedzieć. Może i mówiła, tyle tylko, że ja nic nie słyszałem, bo albo zbytnio byłem zajęty sobą, albo też wygodniej mi było nad tym się nie zastanawiać.

Przez pięć lat nie miała cieczki, co nieraz mnie zastanawiało. Może wiedziała, że nie chcę szczeniąt, więc jakby spełniała moje oczekiwania. Pod koniec stycznia tego roku oszczeniła się, dając życie dwom suczkom. Przez kilka dni zastanawiałem się, czy nie utopić ich, bo po co mi dwie kolejne suczki?

Postanowiłem zatrzymać obie, wychodząc z założenie, ze skoro śmierć zabrała mi dwie bliskie istoty (Maria i Pusia), to najwidoczniej Felcia miała tę lukę wypełnić. Wychowała dwa wspaniałe szczeniaki, czarna to Pusia a ruda to Marynia. Tak oto luka została wypełniona.

Ostatnio Felcia dużo bawiła się z Marynią, czasami wyprowadzała ją na dłuższe spacery w pole. Była wspaniałą matką a dla mnie wierną przyjaciółką, choć na tydzień przed tragedią, opuszczała dom na kilka godzin, gdzieś się wałęsając, co oczywiście bardzo mi się nie podobało. Najważniejsze, że wracała zajmując swoje miejsce przy mnie.

Czasami krzyczałem na nią, czasem nawet uderzyłem, lecz nigdy nie było to powodem jej odejścia. Przyjmowała to wszystko z psią godnością, nie narzekając, nie obrażając się czy choćby znikając na kilka godzin. Po prostu była tu gdzie czuła się chyba dobrze. Zawsze po takiej burdzie wskakiwała mi na kolana, jakby chciała przeprosić, choć ja już po chwili wszystko jej wybaczałem.

Dzisiaj nie ma jej już przy mnie, gdyż 11 czerwca 2012 odeszła tak jakoś nagle. Trzy dni przed śmiercią była bardzo osowiała, nie jadła, nie piła, leżała tylko na swoim bujaku lub fotelu. Wiedziałem, że coś jest z nią nie tak, lecz kiedy ją obmacywałem, nie było żadnych oznak bólu. W niedzielę po południu zaczęła nawet pić, co wziąłem za dobry znak.

Siedząc tego dnia przy komputerze, przyszła do mnie i położyła się przy nogach, leżąc tak dosyć długo. Wieczorem, gdy kładłem się do łóżka, siedziała przy nim, a potem wyszła.

Rano znalazłem ją w korytarzu, leżała pod ścianą. Śmierć mi ją zabrała. Pochowałem ją z należną czcią i w godnym miejscu sadząc nad jej ciałem drzewko o pięknych białych kwiatach. Spoczywa obok Pusi, którą bardzo lubiła.

Był to trudny dla mnie dzień. Po raz pierwszy doświadczyłem odejścia prawdziwego przyjaciela, doświadczyłem olbrzymiej pustki, czułem się jakby ktoś rozerwał mi serce. Każde jej wspomnienie wywoływało potok łez, wzmagało też poczucie bólu.

Na szczęście dla mnie była tuż obok jej córka Marynia, a że jest to jeszcze szczeniaczek, jej wesołość łagodzi mój ból i cierpienie.

Teraz dociera do mnie to, że jej obowiązkiem było urodzić i wychować dwoje szczeniąt. Czyżby wiedziała o swej rychłej śmierci już wtedy?

Kto nie miał zwierzaczka, nie był z nim w zażyłej przyjaźni, ten nie wie, o czym piszę, może też wydawać mu się, że postradałem rozum. Nic z tych rzeczy, jestem taki, jaki byłem, choć może więcej teraz we mnie zrozumienia zwierząt, ich miejsca w życiu człowieka.

Dziś wiem, czym jest prawdziwa przyjaźń, co oznacza oddanie, bezwarunkowe przy kimś trwanie. Wiem i rozumiem każdego, kto tracąc prawdziwego przyjaciela zachowuje się dziwnie, co dla większości uznawane jest za chorobę psychiczną.

Nie moi drodzy, to nie jest tak, jak wam się wydaje, gdyż, aby zrozumieć fenomen przyjaźni, należy najpierw czegoś takiego doświadczyć, a możliwe to tylko w relacjach człowiek-zwierzę, przy czym prawdziwym nauczycielem jest tu ten drugi, a nie człowiek, jak wielu zapewne sądzi.

Mówi się, że pies jest przy człowieku, dlatego, że dostaje jeść, że ma ciepłe schronienie itp. Gdyby było to prawdą ,nie byłoby tylu bezpańskich psów. Już dawno by wyginęły, a tak nie jest, a te psy pokazują bardzo wyraźnie, jak dobrze sobie radzą bez człowieka. To człowiek je porzuca, gdy uświadamia sobie, że pies jest dla niego ciężarem, że jest tylko psem, co oczywiście ma umniejszyć jego rolę i znaczenie.

Pies nie kombinuje, nie warunkuje i nie kalkuluje, jak to czyni człowiek. Po prostu jest tam, gdzie jest, nawet, jeżeli źle jest traktowany, bo jego przywiązanie jest tak mocne, że nie może go nic rozerwać, z wyjątkiem oczywiście ludzkiej podłości, co niestety tak często ma miejsce.

Prawdziwa przyjaźń istnieje, jest niepodważalnym faktem, szkoda tylko, że nie może jakoś zaistnieć w relacjach międzyludzkich.

Twoja szansa życiowa.

Twoja szansa życiowa.


Autor: Netlider


Jak myślisz czy ludzie zbierający różne rzeczy po śmietnikach są szczęśliwi? Ja już znam odpowiedź na to jak by się wydawało proste pytanie. Zgadujesz?


Znałem kiedyś człowieka, który twierdził, że ludzie sami sobie wypracowują swoją przyszłość a słowa typu szczęście, dobre pochodzenie i tego typu pochodne nie mają większego znaczenia w odnoszeniu sukcesów. Człowieka poznałem przez przypadek w trakcie wyrzucania śmieci w drodze do pracy. Był to człowiek bezdomny, albo sprawiał takie wrażenie. Spotkałem go w śmietniku wyrzucając śmieci. Zamiast poczuć jak to w takich sytuacjach bywa zakłopotanie poczułem jakieś takie przyjazne nastawienie do tego człowieka. Sympatycznie powiedział mi dzień dobry i dodał, że życzy mi udanego dnia w pracy. Ja mu na to, że również życzę mu udanego dnia. W odpowiedzi usłyszałem wcześniej przytaczane zdanie. Mniej więcej brzmiało to tak: „Jestem szczęśliwym człowiekiem, każdy z nas sam wypracowuje swoją przyszłość i życie jakie prowadzi zależy wyłącznie od niego, a nie od szczęścia czy pochodzenia." Nie pamiętam co mu odpowiedziałem ale to jedno zdanie może nie w dokładnym brzmieniu ale zapadło w mojej pamięci. Myślałem, że już go nigdy więcej nie spotkam jednak stało się inaczej.

Jechałem do pracy i cały czas myślałem o tym co usłyszałem w śmietniku. Czy ja jestem zadowolony ze swojego życia? Czy wygląda ono tak jak bym sobie tego życzył? Okazało się, że nie do końca. Wyobraź sobie życie, w którym nie musisz nastawiać budzika, masz czas dla najbliższych, realizujesz swoje hobby i masz z czego się utrzymać. Takie mi się marzyło życie a miałem takie jak większość ludzi. Czyli rano budzik wyrywa z najsmaczniejszego snu, do pracy na 8-12 godzin, brak czasu i chęci na spotkania z bliskimi, mało czasu dla rodziny, zero czasu na hobby i co miesiąc walka o płynność finansową.

Minęło nie całe 12 miesięcy. Wstałem rano bo słoneczko mocniej zaświeciło. Wczoraj położyłem się trochę później spać więc i trochę później wstałem. Był piękny poranek i wyobraź sobie była to środa a ja nie byłem na urlopie. Wstałem, wyprowadziłem pieska, wracając zrobiłem małe zakupy na śniadanko. Razem z żonką i dziećmi zjedliśmy pyszny posiłek. Odpaliłem na chwilkę kompa okazało się, że od wczoraj przybyło mi na koncie 427zł. Zadowolony wyskoczyłem pobiegać. Ku mojemu zdziwieniu w tym samym śmietniku był ten człowiek który odmienił moje patrzenie na świat. Chciałem mu zadać tylko jedno pytanie. Nie mogłem się powstrzymać i podbiegłem do niego. Przywitałem się i padło z moich ust pytanie: „Czy na prawdę jest Pan szczęśliwy?". Uśmiechnął się i odpowiedział: „Jestem bardzo szczęśliwy, moje życie wygląda tak jak sobie to wymarzyłem, mam czas na realizację sowich marzeń, wystarczy mi na wszystkie moje potrzeby a czas spędzany w poszukiwaniu skarbów na śmietnikach jest jednym z cenniejszych, gdyż daje mi inspirację i możliwość poznawania ciekawych zachowań ludzkich. Jeżeli chcesz wiedzieć jak się utrzymuję to zajrzyj pod ten adres." Byłem w mały szoku. Okazało się, że ten człowiek kilka miesięcy temu sprawił, że wkroczyłem na drogę na której on już był.<

Prawdziwa przyjażń.

Prawdziwa przyjaźń.


Autor: Jakub Sztajber


Fenomen przyjaźni, oczywiście tej prawdziwej, jest czymś fascynującym, i jakże wielu z nas za czymś takim tęskni, pragnąc doświadczyć go na sobie. Prawdziwa przyjaźń nie zna kalkulacji, uzależnień, stawiania warunków.


16.06.2012

Prawdziwa przyjaźń.

Jedni mówią, że nie istnieje, inni, że jest.

Przyjaźń! Cóż to takiego jest? Czy może istnieć bezwarunkowo, na dobre i na złe, bez oczekiwań i bez nagradzania?

My ludzie często zastanawiamy się nad tym, gdyż oczekując prawdziwej przyjaźni oczekujemy wierności i to do śmierci. Pragniemy jej i to bardzo, słusznie zakładając, że jest czymś wspaniałym, że może dostarczyć niebywałych zdarzeń i emocji. Zapominamy jednak o rzeczy bardzo istotnej, mianowicie o tym, że przyjaźń może istnieć tylko wtedy, gdy dwoje tego samego pragnie, a z tym różnie to bywa.

Najczęściej przyjaźń pomiędzy ludźmi kończy się dosyć szybko, bo zawsze jest jakieś, ale, jakiś problem, którego oboje nie chcą lub też nie mogą załatwić. Często też okazuje się po czasie, że ta przyjaźń, tak naprawdę była jedynie interesem, o czym oczywiście nikt głośno nie mówi, bo albo nie wypada, albo też nie jest to w interesie którejś ze strony.

I chociaż tęsknimy za przyjaźnią, wciąż nie potrafimy wznieść się ponad interes, zostawić go, chociaż raz na boku, by doświadczyć czegoś naprawdę wielkiego i wspaniałego.

Dobrym przykładem prawdziwej przyjaźni jest pies, choć pewnie i inne zwierzęta. Ja piszę o tym, czego na sobie doświadczyłem, a więc o suczce Felci, która przez 6 lat była mi najwierniejszym przyjacielem, szczególnie w chwilach trudnych, gdy nie bacząc na swój interes była przy mnie każdej chwili, nie opuszczała mnie, dawała tak wiele otrzymując tak mało.

Bardzo często siadała na kolanach wpatrując się tymi swoimi brązowymi oczkami we mnie jak w obraz, a ja odnosiłem cały czas wrażenie, że w ten oto sposób chciała mi coś powiedzieć. Może i mówiła, tyle tylko, że ja nic nie słyszałem, bo albo zbytnio byłem zajęty sobą, albo też wygodniej mi było nad tym się nie zastanawiać.

Przez pięć lat nie miała cieczki, co nieraz mnie zastanawiało. Może wiedziała, że nie chcę szczeniąt, więc jakby spełniała moje oczekiwania. Pod koniec stycznia tego roku oszczeniła się, dając życie dwom suczkom. Przez kilka dni zastanawiałem się, czy nie utopić ich, bo po co mi dwie kolejne suczki?

Postanowiłem zatrzymać obie, wychodząc z założenie, ze skoro śmierć zabrała mi dwie bliskie istoty (Maria i Pusia), to najwidoczniej Felcia miała tę lukę wypełnić. Wychowała dwa wspaniałe szczeniaki, czarna to Pusia a ruda to Marynia. Tak oto luka została wypełniona.

Ostatnio Felcia dużo bawiła się z Marynią, czasami wyprowadzała ją na dłuższe spacery w pole. Była wspaniałą matką a dla mnie wierną przyjaciółką, choć na tydzień przed tragedią, opuszczała dom na kilka godzin, gdzieś się wałęsając, co oczywiście bardzo mi się nie podobało. Najważniejsze, że wracała zajmując swoje miejsce przy mnie.

Czasami krzyczałem na nią, czasem nawet uderzyłem, lecz nigdy nie było to powodem jej odejścia. Przyjmowała to wszystko z psią godnością, nie narzekając, nie obrażając się czy choćby znikając na kilka godzin. Po prostu była tu gdzie czuła się chyba dobrze. Zawsze po takiej burdzie wskakiwała mi na kolana, jakby chciała przeprosić, choć ja już po chwili wszystko jej wybaczałem.

Dzisiaj nie ma jej już przy mnie, gdyż 11 czerwca 2012 odeszła tak jakoś nagle. Trzy dni przed śmiercią była bardzo osowiała, nie jadła, nie piła, leżała tylko na swoim bujaku lub fotelu. Wiedziałem, że coś jest z nią nie tak, lecz kiedy ją obmacywałem, nie było żadnych oznak bólu. W niedzielę po południu zaczęła nawet pić, co wziąłem za dobry znak.

Siedząc tego dnia przy komputerze, przyszła do mnie i położyła się przy nogach, leżąc tak dosyć długo. Wieczorem, gdy kładłem się do łóżka, siedziała przy nim, a potem wyszła.

Rano znalazłem ją w korytarzu, leżała pod ścianą. Śmierć mi ją zabrała. Pochowałem ją z należną czcią i w godnym miejscu sadząc nad jej ciałem drzewko o pięknych białych kwiatach. Spoczywa obok Pusi, którą bardzo lubiła.

Był to trudny dla mnie dzień. Po raz pierwszy doświadczyłem odejścia prawdziwego przyjaciela, doświadczyłem olbrzymiej pustki, czułem się jakby ktoś rozerwał mi serce. Każde jej wspomnienie wywoływało potok łez, wzmagało też poczucie bólu.

Na szczęście dla mnie była tuż obok jej córka Marynia, a że jest to jeszcze szczeniaczek, jej wesołość łagodzi mój ból i cierpienie.

Teraz dociera do mnie to, że jej obowiązkiem było urodzić i wychować dwoje szczeniąt. Czyżby wiedziała o swej rychłej śmierci już wtedy?

Kto nie miał zwierzaczka, nie był z nim w zażyłej przyjaźni, ten nie wie, o czym piszę, może też wydawać mu się, że postradałem rozum. Nic z tych rzeczy, jestem taki, jaki byłem, choć może więcej teraz we mnie zrozumienia zwierząt, ich miejsca w życiu człowieka.

Dziś wiem, czym jest prawdziwa przyjaźń, co oznacza oddanie, bezwarunkowe przy kimś trwanie. Wiem i rozumiem każdego, kto tracąc prawdziwego przyjaciela zachowuje się dziwnie, co dla większości uznawane jest za chorobę psychiczną.

Nie moi drodzy, to nie jest tak, jak wam się wydaje, gdyż, aby zrozumieć fenomen przyjaźni, należy najpierw czegoś takiego doświadczyć, a możliwe to tylko w relacjach człowiek-zwierzę, przy czym prawdziwym nauczycielem jest tu ten drugi, a nie człowiek, jak wielu zapewne sądzi.

Mówi się, że pies jest przy człowieku, dlatego, że dostaje jeść, że ma ciepłe schronienie itp. Gdyby było to prawdą ,nie byłoby tylu bezpańskich psów. Już dawno by wyginęły, a tak nie jest, a te psy pokazują bardzo wyraźnie, jak dobrze sobie radzą bez człowieka. To człowiek je porzuca, gdy uświadamia sobie, że pies jest dla niego ciężarem, że jest tylko psem, co oczywiście ma umniejszyć jego rolę i znaczenie.

Pies nie kombinuje, nie warunkuje i nie kalkuluje, jak to czyni człowiek. Po prostu jest tam, gdzie jest, nawet, jeżeli źle jest traktowany, bo jego przywiązanie jest tak mocne, że nie może go nic rozerwać, z wyjątkiem oczywiście ludzkiej podłości, co niestety tak często ma miejsce.

sobota, 22 marca 2014

Czego wymaga odnas pies?

Czego wymaga od nas pies?


Autor: Akademia Pupila Kamili Pępiak - Kowalskiej


Posiadanie psa to przede wszystkim dużo radości i przyjemności, ale pod jednym warunkiem...spełnienia pewnych warunków. Czego wymaga od Ciebie Twój pies?


Pies jest naszym towarzyszem, który uwielbia nas za to, że jesteśmu, że się z nim bawimy, że go karmimy, przytulamy, wychodzimy codziennie na długie spacery. Pies zmusza nas do ćwiczeń, co jakiś czas pojawiają się doniesienia naukowców o ich zbawiennym wpływie na nasze zdrowie - przedłużają nam życie, które wraz z nimi jest ciekawsze, pełniejsze, szczęśliwsze. Najnowsze doniesienia wskazują nawet na ich umiejętność "wykrycia" nowotworów u swoich właścicieli. Potrafią nas wyciszyć, wysłuchać, pocieszyć. Dają nam całych siebie, ze swoimi zaletami i wadami, słabościami i radościami. W zamian za to wszystko mamy wobec nich tylko parę zobowiązań.

Powinniśmy zacząć od kwestii prawnych. Nie mamy prawa znęcać się nad nim, kaleczyć czy używać przemocy. Jako właściciele nie możemy również dopuścić do sytuacji, kiedy nasz pies stanowi zagrożenie dla zdrowia lub życia innych osób. Straż miejska ukarze nas, jeżeli nasz pies wałęsa się po ulicy, wychodzimy na spacer bez kagańca. Istnieją kraje, gdzie jako właściciele jesteśmy zobowiązani do sterylizacji/kastracji, jeżeli nie posiadamy uprawnień hodowlanych. W Polsce nie ma takiej konieczności. Istnieje natomiast obowiązek rejestracji naszego psa oraz dokonywanie opłat za jego posiadanie.

Jako właściciel psa musisz:

· karmić Twojego psa właściwie zbilansowaną i dopasowaną do jego wymagań zdrowotnych karmą. Pamiętaj, żeby nie podawać mu gotowanych kości, szczególnie kości kurczaka - są bardzo niebezpieczne.

· udostępnić przez całą dobę Twojemu psu świeżą, chłodną wodę w naczyniu, które nie powinno się wywrócić.

· zapewnić wygodne, suche miejsce do spania w spokojnym miejscu w domu, a jeżeli w ciągu dnia pies przebywa na zewnątrz - zacienione miejsce do odpoczynku.

· dbać o zdrowie Twojego psa - oznacza to regularne szczepienia, odrobaczanie, zabezpieczanie przed pchłami i kleszczami oraz leczenie w razie konieczności.

· ćwiczyć i tresować Twojego psa regularnie przez całe jego życie - jest to niezbędne dla jego zdrowia tak fizycznego, jak i psychicznego.

· zadbać o opiekę nad Twoim psem kiedy wyjeżdżasz.

· wszczepić psu mikroczip - możesz to zrobić u lekarza weterynarii.

Jeżeli spełnisz te wymagania to zapewnisz Twojemu psu długie i szczęśliwe życie a Ty dostaniesz całe cztery łapy, pyszczek i ogon miłości, radości i szczęścia, czego z całego serca Ci życzę.